niedziela, czerwca 16, 2013

Rozdział 3: „Sekrety i plotki”

Przepraszam za długą przerwę w notkach, ale miałam drobne problemy z komputerem.;)




Nikt nie widzi , nikt nie wie.
Jesteśmy sekretem , który nie może wyjść na jaw.
Tak to jest , tak to działa,
Daleko od innych, bliżej siebie.


- Zara Larsson – Uncover


Biegłam przez jedną z ulic Jump City. Raven, Gwiazdka oraz Bestia (zamieniony w ptaka) gonili mnie uparcie. Zaczynałam się męczyć, ale wiedziałam, że nie mogę dać się złapać. Nie ciągnęło mnie specjalnie do więzienia. Usłyszałam dźwięk nadjeżdżającego motoru Robina. Niedługo pojawi się Cyborg w swoim samochodzie. Zmusiłam swoje nogi do przyspieszenia.
Byłam za słaba by zniknąć. Zaczęłam szukać w głowie jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Boczne uliczki nie wchodziły w grę, tak jak wejście na dach. Nie wiedziałam gdzie mogę uciec.
Skręciłam w prawo, w ciemną uliczkę. Biegłam na oślep do przodu. Po chwili uderzyłam w ścianę i upadłam na ziemię. Ślepa uliczka. Wstałam i potarłam głowę, która ucierpiała w wyniku zderzenia. Za mną stali już Tytani w pełnym składzie. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć, że cieszyli się z mojego błędu.
- Gratuluję. W końcu udało się wam mnie dogonić – skrzyżowałam ręce na piersi i odwróciłam się.
Wkurzony Bestia chciał do mnie podbiec, ale Robin w porę go zatrzymał.
- Nie zniżaj się do jej poziomu.
- Pff – przewróciłam oczyma. Postanowiłam mieć trochę zabawy, skoro i tak trafię za kratki. – No dalej. Aresztuj mnie.
Wszyscy uważnie mi się przyglądali. No proszę. Chyba nie tylko ja się od nich czegoś dowiedziałam. Po dwóch tygodniach włamań miałam już dostateczną wiedzę aby skutecznie z nimi walczyć. Nie lubiłam atakować w ciemno. Zawsze wcześniej przygotowywałam się do starcia; przeszukiwałam różne źródła, śledziłam potencjalny cel. Tak było i z nimi.  Niestety, nie znalazłam nic o ich prywatnym życiu. Nie dawało mi to pola do popisu. Zapewne nie było nic dlatego, że oni nawzajem niewiele o sobie wiedzieli.
Robin podszedł do mnie powoli. Podniosłam ręce do góry i z uśmiechem spoglądałam my prosto w twarz. Gdy był już dostatecznie blisko łokciem uderzyłam go w twarz. Chciałam też wymierzyć cios w brzuch, ale był szybszy i przygniótł mnie do ściany.
- Jaki napalony – roześmiałam się. – Pocałować cię jeszcze raz?
Otworzył szerzej oczy zaskoczony. Nieświadomie rozluźnił uścisk, więc wyślizgnęłam się i go ominęłam. Moja wolność nie trwała jednak długo. Z rozmachu kopnęłam Cyborga w twarz jednocześnie odpychając go na ścianę. Gwiazdkę przypięłam do muru jednym z moich sai, a Bestię odepchnęłam na Raven. Jednak zanim zdążyłam się obrócić, Robin przygniótł mnie do ziemi.
- Złaź ze mnie! – zaczęłam się z nim szarpać, ale podbiegł Cyborg z Gwiazdką i unieruchomili moje ręce i nogi.
- Ale… ona… silna… - wyjąkał Cyborg, nadal oszołomiony po spotkaniu ze ścianą.
- Taa. Wygadana też – mruknęła Raven.
Rzuciłam jej pogardliwe spojrzenie. Robin założył mi kajdanki i podniósł mnie z ziemi. Cyborg, trzymając mnie za ramiona, zaprowadził mnie do policjantów, którzy już dotarli na miejsce mojego dzisiejszego włamania. Od razu do mnie podbiegli, gdy tylko zobaczyli jak wychodzimy z uliczki.
- Dzięki za pomoc- rzucił do Tytanów jeden z policjantów.
Drużyna stanęła naprzeciwko furgonetki, do której mnie prowadzili. Bestia powiedział coś do reszty, na co oni odpowiedzieli uśmiechem. Przez kilka sekund widziałam uśmiech Robina. Otworzyłam szerzej oczy, bo wszędzie rozpoznałabym tą szczerą twarz. Nie mogłam w to uwierzyć.
Wepchnęli mnie do wozu i zamknęli drzwi. Nadal oszołomiona stałam w miejscu, bo nie mogłam tego przyjąć do wiadomości. Jak mogłam tego nie widzieć?!
Ta dziecięca twarz, ten uśmiech. Cholera, przecież Robin to Dick. Opadłam na podłogę. Podkuliłam nogi i oparłam głowę na kolanach. Walczyłam przez dwa tygodnie z moim młodszym bratem, którego szukałam. Stał tak blisko, a ja tego nie zauważyłam.
Mogłam się domyślić że Bruce, przybrany ojciec Dicka to Batman. A sam Dick to Robin. Jak widać muszę jeszcze wiele się nauczyć w sztuce dedukcji.
Furgonetka się zatrzymała. Podniosłam głowę. Dwóch facetów podeszło do mnie i chwyciło mnie za ramiona. Byłam zbyt oszołomiona, by myśleć o tym, że zaraz trafię do wiezienia. Nadal myślałam o tym, że nie zauważyłam podobieństwa między Dickiem a Robinem. Nie mogłam się pogodzić z tym, że znów go straciłam.
Policjanci wepchnęli mnie do celi. Automatycznie podeszłam do krat, by rozejrzeć się po budynku. Wokół było pozamykanych mnóstwo zwykłych złodziei, włamywaczy, ale też antybohaterów z supermocami, ubranych w żałosne stroje. Kilku spojrzało się na mnie i zaśmiało.
- Za co cię przymknęli, mała? Za kradzież cukierków?  - drwił sobie mięśniak w czarnej koszulce z wytatuowaną czaszką na przedramieniu. Żałosne.
Po chwili do mojej celi wszedł jeden ze strażników i kazał mi wyjść. Wiedziałam, że chce wziąć moje zabawki.
- To może ci trochę zająć – stwierdziłam i uniosłam ręce do góry, żeby mógł mnie przeszukać.
Widziałam uśmiechy na twarzach zamkniętych przestępców. Sądzili, że będzie się z czego pośmiać. To się zdziwią.
Po dziesięciu minutach strażnikowi udało się mnie unieszkodliwić z pomocą jeszcze jednego policjanta. Mięśniakowi zrzedła mina, gdy zobaczył co miałam schowane w całym ubraniu; pas z gadżetami, dwa sai, cztery miniaturowe noże, urządzenia namierzające, trujące strzałki i kij.
Strażnik zdjął mi kajdanki i powrotem zamknął w celi. Uśmiechnęłam się tryumfująco do faceta naprzeciw mnie.
Rozciągnęłam się jak kot po drzemce. Stanęłam na rękach, dotykając nogami sufitu i spoglądałam na innych przestępców z pełną satysfakcją na twarzy. Zrobiłam obrót do tyłu i wstałam.
- Kim ona, do cholery, jest? – spytał się mięśniak.
- Podpowiem ci – podeszłam do krat. – Nie chcemy by twój miniaturowy mózg się przemęczył.
Facet wściekł się i zacisnął ręce na kratach. Uśmiechnęłam się chytrze.
- Znacie może pewnego przestępcę, którego pierwszy raz „zauważono” w Gotham? – spytałam. – No wiecie; dwa trupy na miejscu, zero śladów. Nawet nie było krwi. Sprytnie i higienicznie zrobione.
Rozejrzałam się po ich twarzach. Westchnęłam.
- Dobra. Nie orientujecie się. Podpowiem wam jeszcze – przybrałam kamienny wyraz twarzy. – Mówią o nim perła nocy, mistrz ucieczki. Niektórzy twierdzą, że jest lepszy od Batmana w sztuce kamuflażu. I mają rację. Nieuchwytny złodziej… Ucieczka.
- Chodzi ci o tę pogłoskę? – uniósł brew jakiś chudzielec. – O dziecku w czerni? O Escape?
- Podobno ci, którzy go spotkali i przeżyli nigdy nie zapomnieli jego twarzy.
- Ludzie mówią, że pierwszy raz zabił w wieku trzynastu lat.
- Poprawka. Nie on, lecz ona.
- Skąd możesz to wiedzieć? To tylko plotka puszczona przez ludzi, żeby zaczęli się bać prawdziwych przestępców.
- Plotki mają to do siebie, że są często prawdą – usiadłam na podłodze i podparłam się na rękach. -  A to co mówiliście o niej, jest stuprocentową prawdą. Skąd to wszystko wiem? Bo Escape to ja.
- Wariatka – stwierdził chudzielec.
- Twierdź jak chcesz. Ja wiem swoje – uśmiechnęłam się.
Podczas gdy przestępcy zaczęli się kłócić, wyjęłam z rękawicy maleńki wybuchowy dysk. Wyglądał niepozornie, ale posiadał wielką siłę. Na tyle dużą, aby wybić kraty i wydostać się stąd wentylacją. Po drodze zamierzałam wstąpić po moje zabawki.
- Hej, panowie! – krzyknęłam. – Nie wiem jak wam, ale mnie się tu nie podoba.
Rzuciłam dysk na podłogę. Wybuch wyrzucił kraty do przodu, a dym wypełnił najbliższą przestrzeń.
- No cóż  –powiedziałam do siebie.-  To już leży w mojej naturze: nie lubię stać bezczynnie.
Z uśmiechem wskoczyłam do otworu wentylacyjnego i podążałam do przodu, by znaleźć moje gadżety. Żałowałam, że zniżyłam się do poziomu przestępców, którzy dali się złapać. Jak widać każdy ma swoje chwile w świetle, oraz te w ciemności.

2 komentarze:

  1. Spoko wpis ;) Nie mogę się doczekać kolejnych. Liczę na jakieś nowe, ciekawe postacie ze świata Megan. ^^

    OdpowiedzUsuń