czwartek, listopada 28, 2013

Rozdział 28: "Śmierć jest blisko"

"Czujesz?
Zimny oddech na twojej szyi
Stoi za tobą, ciągle czuwa
Wiesz, że tam jest, jednak nie odważysz się odwrócić
Dlaczego nie zaatakujesz?
Boisz się.
Strach pożera cię stopniowo od środka.
Dotyk na twoim ramieniu,
Ciche słowa gróźb, docierające do twoich uszu.
Boisz się ich, jednak starasz się je ignorować.
Twoja świadomość zasnęła,
Jesteś myślami gdzieś daleko,
Nie widzisz jej.
Twoje oczy stały się ślepe,
A ona ma ciągle otwarte.
Jest twoim cieniem, twoim przekleństwem
Doprowadza cię do szału i męczy każdej nocy
Jednak kochasz ją tak bardzo, 
Że nie widzisz maski na jej twarzy.
Gra przed tobą swoją potworną rolę,
Zaatakuje, gdy będziesz spał."

     Wróciliśmy. Megan błagała mnie przez kilka godzin i siłą zaciągała do wyjścia. Zgodziłem się i pojechaliśmy wraz z Cyborgiem do Jump City. Przez całą drogę nie zamieniliśmy ze sobą nawet słowa. To, co tam zobaczyliśmy, przekroczyło nasze oczekiwania.

     Wysoki budynek, posiadający dwa piętra w górę i dwa w dół. Do środka można dostać się tylko dzięki podziemnemu metru. Przez okna także, lecz każdy pokój posiada alarm i specjalne zabezpieczenia. Dziwne, że miejscowe władze nie zauważyły tego ogromnego miejsca. Lub, co wydaje się być bardziej prawdopodobne, zostali przekupieni i zastraszeni.
     Cały budynek był niezwykle udoskonalony technicznie- elektryczne zabezpieczenia, kamery, zamki przy drzwiach. Przynajmniej trzy pietra. Te umieszczone w podziemiach niezbyt dobrze się prezentowały. Z planów budynku i nagrań kamer, które sprawdziliśmy przed wejściem, wywnioskowaliśmy, że wyższe piętra zamieszkują agenci i wyżsi agenci. Niżej znajdowały się pokoje wojowników i więzienia. Nie miałem okazji widzieć tego na żywo, ale nie traktowano ich tutaj dobrze.
     Dojeżdżaliśmy do miasta. Wpatrywałem się w krajobraz za oknem. Wiosna w tym roku prezentowała się zaskakująco. Po niezbyt mroźnej zimie, kolejna pora roku zaskoczyła temperaturami poniżej zera i przymrozkami o poranku. Słońce miejscami przebijało się przez gęste chmury, ogrzewając swoimi promieniami wybijające się z ziemi rośliny. Ptaki ćwierkały radośnie na gałęziach drzew, zwiastując przybycie wiosny. Ludzie przechadzali się uliczkami w parku, otulając się mocniej szalikami.
     Zatrzymaliśmy się na światłach. Daleko przed nami, za wieżowcami i domami, widać już było wielką literę T. Westchnąłem ciężko.
     - Wiesz, że z początku byłem temu przeciwny - odezwał się Victor. Uwielbiał wszystkim powtarzać, że często ma rację.
     - Nie żałuję. Martwię się o nią - przyznałem. Zauważyłem, że spogląda na mnie zdziwionym wzrokiem. Ciągle tego nie rozumiał.
     - Jest silna. Da sobie radę - powiedział cicho. Chyba nadal chował urazę za to, co robiła przeciw nam. Ja starałem się o tym nie pamiętać, postanowiłem, że będę skupiał się na pozytywach. Ale Victor taki nie był.
     Przez czas, który Megan spędziła wraz z Ruchem Oporu w kryjówce Cieni, my lepiej się poznaliśmy. Zaczęliśmy od naszych prawdziwych imion. Znaliśmy się tak długo, a tak na prawdę wielu rzeczy o sobie nie wiedzieliśmy. Oczywiście nie obyło się bez komentarzy Raven w stosunku do Bestii. Porównała go do kota z kreskówki, o imieniu Garfield.
     Nawet jeśli Cyborg tego nie wiedział, lub nie chciał przyjąć do wiadomości, Megan nam pomogła. Sprawiła, że potrafiliśmy się bardziej zgrać, stanowiliśmy jedną drużynę. Pokazała mi, co jeszcze było nie tak. Za dużo było między nami wątpliwości, brakowało pełnego zaufania.
     Samochód znów ruszył do przodu. Victor skręcił w lewo, żeby uniknąć stania w korkach. Przez chwilę jechaliśmy w ciszy, ale później włączył radio. Głośna muzyka wypełniła całe wnętrze pojazdu.
     Po chwili coś uderzyło w przednią szybę. Natychmiast się odbiło, wiec nie zdążyłem uchwycić tego wzrokiem. Cyborg zatrzymał się. Oboje spojrzeliśmy na siebie zaniepokojeni. Rozejrzałem się wokół. Wąska, jednokierunkowa ulica była teraz całkiem pusta. Wysokie ściany bloków mieszalnych gdzieniegdzie pokryte były kolorowym graffiti. Niezbyt przystępne miejsce do potencjalnego ataku, szczególnie, że nie było miejsca, w którym ktokolwiek mógł się ukryć.
     Nagle silne uderzenie przewróciło samochód kołami do góry. Huk uderzenia oszołomił nas oboje. Przez chwilę nie słyszałem nic. Odwróciłem się w stronę, gdzie siedział Cyborg. Nie mógł się ruszyć, kierownica zablokowała mu nogi, a pas bezpieczeństwa nie chciał się odpiąć. Poczułem, że coś mocno uderzyło mnie w głowę. Przenikliwy ból wypełnił całe moje ciało. Obraz zaczął mi się zamazywać przed oczyma, czułem pulsującą w żyłach krew. Zacząłem rozpaczliwie szukać miejsca, gdzie zapięty był pas bezpieczeństwa. Musiałem się jakoś uwolnić.
     Ktoś wyrwał drzwi z mojej strony. Zobaczyłem jak przez mgłę, kobiece buty na wysokich obcasach. Pochyliła się i swoim mieczem przecięła pas, jednocześnie uszkadzając skórę. Upadłem, uderzając głową o sufit samochodu. Zacisnąłem zęby w bólu. Ciepła krew wypłynęła z rany i błyskawicznie dotarła do szyi. Czyjaś silna ręka chwyciła mnie za bluzkę i szarpnięciem wydobyła z wnętrza samochodu. Słyszałem krótki krzyk sprzeciwu Cyborga, ale po chwili ktoś podbiegł do niego. Nie zdołałem zobaczyć, co z nim zrobili, bo wysoka kobieta o kruczoczarnych włosach podniosła mnie, chwytając obiema rękoma moje ramiona. Przygniotła mnie do ściany.
     W jej brązowych oczach widziałem żądzę krwi. Była skupiona i zadowolona. Osiągnęła swój cel-  sprawiała mi ból. Umysł stopniowo zaczął mi się rozjaśniać. Trójka ubranych na czarno wojowników otoczyło samochód. Cienie.
     Ciągle czułem wypływającą z rany krew. Oddychałem ciężko, próbując się uwolnić z jej uścisku. Wbijała swoje długie paznokcie w moje ramiona. Z trudem uniosłem jedną nogę i kopnąłem czarnowłosą w brzuch. Odepchnąłem ją, uderzyła w przewrócony samochód. Podniosła się, na jej twarzy malowała się wściekłość. Chwyciła fioletową rękojeść miecza i wyjęła go z pochwy. Zacisnęła palce na broni przybrała pozycję do walki. Jej długa czarna tunika sięgała do ziemi, miała tylko jeden rękaw, drugi był całkowicie krótki. Na odsłoniętym przedramieniu zauważyłem tatuaż w kształcie smoka. Stanąłem w pozycji obronnej.
     Uśmiechnęła się sprytnie i z zaskakującą pewnością zamachnęła się na mnie mieczem. Każdy ruch sprawiał mi trudność, a napastniczka wiedziała, jak skutecznie atakować. Wymuszała na mnie zginanie się wpół i uchylanie do tyłu. Czułem wtedy ze spotęgowaną siłą ból w klatce piersiowej. Nie mogłem zaatakować, ciągle musiałem unikać ostrza jej miecza.
     Między jej atakami nastąpiło dłuższa przerwa. To była moja szansa. Ignorując narastający ból i krew, która wypływała strumieniami z rany, pobiegłem do przodu. Nie była zbyt zaskoczona. Wyciągnęła miecz w moją stronę, ale kucnąłem, unikając uderzenia. Podtrzymując się na rękach podciąłem jej nogi. Przewróciła się, a włosy wysypały się z jej kitki i zasłoniły twarz. Poczułem ukłucie w prawej dłoni. Usiadłem, opierając się o ścinę. Zacisnąłem palce drugiej dłoni na świeżej ranie. Krew soczyście wypływała z naciętych żył, tworząc kałużę na drodze. Zacisnąłem zęby i zamknąłem oczy. Mimowolnie jęknąłem z bólu. Jej miecz, upadając na ziemię, przeciął zewnętrzną część dłoni.
     Kobieta podniosła się. Otworzyłem oczy i spojrzałem na nią wściekle. Podniosła swoją broń z ziemi. Zauważyłem kątem oka, jak wojownicy wyciągają Cyborga z auta. Miał nieobecny wyraz twarzy. Nie do końca rozumiałem, co się stało.
     Poczułem zimny metal, dotykający mojej szyi. Wymierzyła we mnie miecz, z zamiarem przebicia mojej krtani na wylot. Zastygłem w bezruchu, czując strach paraliżujący moje ciało. Przegraliśmy.
     W jej oczach nie było litości. Była gotowa zabić mnie bez skrupułów. Nie bałem się śmierci, bardziej martwiło mnie to, co może za nią iść. Wściekła Megan, gdy się dowie. Może chcieć się zemścić, a nie chciałem, by przeze mnie wróciła na przestępczą ścieżkę. Przewidywałem, co może się wtedy stać.
     Gdy w myślach godziłem się z własną przegraną, usłyszałem krzyk. Otworzyłem oczy zaciekawiony. Niedaleko stała Raven, która używając swoich mocy odepchnęła wojowników od Cyborga. Bestia, zamieniony w tygrysa, powalił na ziemię kobietę, która jeszcze przed chwilą mierzyła we mnie swój miecz.
     Czułem się coraz gorzej, z powodu utraty dużej ilości krwi. Przed oczyma zaczęły mi się pojawiać mgiełki, traciłem władzę nad własnym ciałem. Ostatnim co pamiętam, zanim zapadłem się w ciemność, to wstrząśnięta twarz Gwiazdki. Pochylała się nade mną, podtrzymując opadającą twarz. A później zamknąłem oczy.

*Narracja trzecioosobowa*

     Richard leżał na łóżku, przykryty tylko cienkim prześcieradłem, od pasa w dół. Raven właśnie skończyła zaszywać jego ranę, która ciągnęła się aż od połowy brzucha do czwartego żebra. Miał sporo szczęścia, że miecz nie uszkodził narządów wewnętrznych. Była w pomieszczeniu sama, cała reszta czekała na zewnątrz. Szloch Gwiazdki nie pomagał jej w pracy.
     Wzięła bandaż do ręki i zaczęła delikatnie go opatrywać. Gdy skończyła, wzięła się za prawą dłoń. Wyższa agentka i trzech wojowników, śledziło ich, czekając na odpowiedni moment do ataku. Gdy znaleźli się na odosobnionej drodze, wyszli z ukrycia. Cyborg uniknął głębszych obrażeń, ponieważ nie on stanowił cel. Richard niestety stracił dużo krwi. Dobrze, że udało nam się przybyć na czas- pomyślała Raven.
     Odłożyła resztę opatrunku na szafkę i wyjęła z szuflady wodę utlenioną i ręczniki. Zaczęła przemywać drobne zadrapania na jego piersi. Richard nadal nie odzyskał przytomności. Stopniowo usuwała zaschniętą krew. Jego klatka piersiowa poruszała się nieregularnie, zbyt szybko lub zbyt wolno. Raven martwiła się o niego. Mogła powstrzymać ich, nie pozwalając na wyjazd. Mogła to przewidzieć.
     Było w nim coś, co wywołało w Rachel nutkę zazdrości. Miała szczęście, że Gwiazdka o tym nie wiedziała. Zdążyła wypchnąć ją za drzwi, zanim zaczęła go rozbierać. Musiała. Cały był okaleczony, pokryty krwią i mniejszymi, lub większymi ranami.
     Co sprawił, że się tak spięła? Świadomość, że jej najbliższy przyjaciel cierpi? A może fakt, że będzie się czerwienić za każdym razem, gdy spojrzy mu w oczy, bo widziała go całkiem nagiego...?
     Wyrzuciła przesiąknięty krwią ręcznik do kosza i wzięła kolejny. Dotknęła jego umięśnionego brzucha i zaczęła go przemywać wodą utlenioną. Spojrzała kątem oka na jego zmęczoną twarz. Czarne włosy rozsypały się w nieładzie na białej poduszce, a oczy miał zamknięte. Raven w głębi serca liczyła, by tak pozostało. Nie chciała znaleźć się w niezręcznej sytuacji, gdy będzie się przed nim tłumaczyć.
     Po kilkunastu minutach skończyła opatrywać jego rany i zmywać krew z ciała. Zakryła Richarda prześcieradłem i modliła się, by nikt o to nie pytał. Odsunęła się od przyjaciela. Spojrzała na urządzenia, do których podłączony był Dick. Większość w normie. Nadal oddychał nieregularnie, jakby nie potrafił złapać powietrza. Będzie dobrze- powiedziała sama do siebie.
     Zza drzwi dobiegały odgłosy rozmowy. Cyborg rozmawiał z Bestią, najwyraźniej opowiadał mu, co zaszło. Gwiazdka co jakiś czas się wtrącała. Słychać było jej drżący głos.
     Raven podeszła spokojnie do drzwi i otworzyła je cicho. Twarze przyjaciół zwróciły się w jej stronę.
     - Możecie wejść. Tylko proszę, nie krzyczcie - poprosiła, odsuwając się z przejścia.
     Gwiazdka weszła pierwsza. Właściwie wleciała. Miała trochę zaczerwienione oczy. Garfield i Victor gdy tylko zobaczyli, że Dick nie ma się źle, nie mogli powstrzymać śmiechu. Rachel zgromiła Bestię spojrzeniem, po czym naciągnęła kaptur na głowę.
     Kori nic nie powiedziała. Zacisnęła tylko palce na spranej dłoni Richarda i spojrzała na niego głęboko zmartwiona. W pokoju zapadła cisza. Jakby każdy zadał sobie w myślach pytanie: Co dalej?

     Gdy Cyborg przyszedł około trzeciej w nocy do skrzydła szpitalnego, Kori spała. Ciągle trzymała dłoń Dicka, a głowę oparła na łóżku. Spędziła przy nim pół nocy. Victor wziął Gwiazdkę na ręce i zaniósł do jej własnego pokoju. Richard nadal leżał nieprzytomny, pomimo wszelkich prób wybudzenia go.  
         
  

Z dedykacją dla każdego, kto czyta moje opowiadanie i komentuje :)

8 komentarzy:

  1. Jak obiecywałam motywuję się do częstszych komentarzy.To tak... widzę, że wzięłaś sobie do serca moje uwagi i tym razem zawarłaś sporo opisów miejsc. I bardzo mnie to cieszy, bo nareszcie mam jakieś wyobrażenie o bazie Cieni. O ulicach Jump City w sumie też. Zawsze mam problem z tym miastem jeśli chodzi o pory roku. Czytałam już takie blogi, gdzie pogoda w Jump City jest identyczna jak w Polsce, ale to mi się wydaje trochę niewiarygodnie, bo choć dokładne położenie miasta nie jest znane, to lokalizowałabym je w okolicach Kaliforni. No i to też nadmorska okolica, więc samo to powinno dawać nieco inny klimat niż u nas. Ty wybrnęłaś z tego problemu całkiem nieźle tą łagodną zimą, nie wiem czy świadomie, czy tak Ci się po prostu napisało :)
    Rozdział był dobry, dużo się w nim działo i wszystkie walki były ładnie opisane. Zastanawia mnie kim była kobieta z tatuażem, czyżby kolejna krewna Penny? Przez chwilę sprawiłaś, że niemal zamarło mi serce, gdy przy opisie walki Robina wspomniałaś o Cyborgu z 'nieobecnym wyrazem twarzy'. Pamiętając, że wspomniałaś o tym, że ta postać nie pojawi się w II części Twojego opowiadania pomyślałam sobie, że go po prostu zabili. Gdyby to zrobili... cóż byłabym zdruzgotana. Cyborg to moja ulubiona postać z TT, więc naprawdę nie chciałam jego śmierci. Na szczęście nic mu się nie stało. Podoba mi się jak go opisujesz w kontekście relacji z Robinem. Zwykle w opowiadaniach o TT Cyborg jest spychany ja jakiś zupełnie nieistotny plan i czasem tylko wtóruje Bestii w żartach. A u Ciebie ma charakter i to całkiem zgodny z tym prezentowanym w kreskówce. Ma swoje starcia z Robinem, ale mimo wszystko są też dobrymi kumplami. Przejawia cechy przywódcze. A przy tym jest takim kochanym i wspaniałym przyjacielem, co potrafiłaś bardzo zgrabnie ująć w tym przedostatnim zdaniu. Chwała Ci za to, że właśnie tak go przedstawiłaś :)
    Zastanawia mnie ta scena w której Raven jest sam na sam z Robinem i go leczy. I nie chodzi mi nawet o jej... zmieszanie faktem, że widziała przyjaciela zupełnie nago, tylko o sposób leczenia. Bo wydaje mi się, że Raven ma zdolność leczenia swoimi mocami (ale nie jestem pewna, czy wiem to z TT, czy z jakiś fanowskich opowiadań) i może byłoby prościej i efektywniej pomóc mu za pośrednictwem magii, a nie medycyny. No i nie wiem też dlaczego to właśnie Raven musiała go opatrywać. Inni Tytani tego nie potrafią?
    A na koniec narzekanie: nie podoba mi się nowy szablon. Przez ten czarny wzorek po lewej stronie trudniej czytało mi się rozdział. A te błękity... jakoś mi do Megan nie pasują.
    I to by było na tyle. Jestem z siebie dumna, że napisałam ten komentarz, a nie zachowałam wszystkie myśli w głowie, jak to zwykłam robić. Zaraz się okażę, czy znowu muszę dzielić komentarz na pół. Mam nadzieję, że tym razem nie...
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do szablonu ja sama miałam wątpliwości. Niebieski miał zasugerować, że w mojej postaci wiele zmieni się na lepsze i także świat, w którym będzie się obracać będzie lepszy.
      Szablon zmienię zapewne około stycznia :)
      Przez chwilę zapomniałam, że przecież Raven potrafi leczyć xD Olśniło mnie dopiero po napisaniu posta. A że Raven właśnie go opatruje... Wyobrażasz sobie Bestię, albo Gwiazdkę opatrującą Dicka? ;D Albo Cyborga, który ledwo co uszedł z życiem? Bo ja nie ;)

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc wyobrażam sobie Gwiazdkę w tej roli. Wiem, że ona jest bardzo emocjonalna i w tamtej chwili pewnie była mocno roztrzęsiona, ale gdyby tak wyszło, że to ona ma się zająć Robinem, to myślę, że ogarnęłaby się i podołała zadaniu. W końcu Gwiazdka mimo całego swojego entuzjazmu i wesołości potrafi też być delikatna i odpowiedzialna. Zwłaszcza jeśli chodzi o tak ważną dla niej osobę jak Robin.
      A.

      Usuń
    3. Ach jeszcze odnośnie tej sceny leczenia miałam się o jedno zapytać. Dokładnie to o zdanie: "Coś w jego ciele wywołało w Rachel nutkę zazdrości." Zazdrości w sensie, że nie jest na miejscu Gwiazdki, tak? Jakoś dziwnie to brzmi, jakby Raven zazdrościła Robinowi jego ciała i sama chciała mieć podobne mięśnie brzucha, czy coś w ten deseń. Przynajmniej ja na pierwszy rzut oka tak to odebrałam i musiałam chwilę się zastanowić, żeby dostało do mnie, że raczej nie o taką zazdrość chodzi.
      A.

      Usuń
  2. Cóż tu powiedzieć? :]
    Genialna walka. Twoje opisy wciągają mnie do reszty, niczym huragan. Miałam nadzieję, że w końcu ktoś umrze (Jane nie liczę xD ), ale chyba jeszcze muszę poczekać ^-^ Byleby to nie był Richard !
    Druga część ( ta z narracji trzecioosobowej ) - uuu ... Czyżby Rachel się nam zakochała ? Takie moje domysły, co poradzić?
    A co do drugiej serii... ( nie chce mi się pisać osobnego komentarza)
    Lubię Raven, więc całkiem mnie ucieszyła ta informacja ^^ Jestem ciekawa twoich planów co do fabuły, mam nadzieję, że będzie się duużo dziać, więcej niż w tej serii. Lubię, gdy się dużo dzieje. Liczę, że będą jakieś tajemnice, zagadki, coś, czego będzie się trzeba domyślić. Wiem, że to nie jest opowiadanie detektywistyczne, ale zawsze można mieć jakieś nadzieje. ;)
    Jedenastoletni chłopiec?! ( a propos twojego komentarza ) Chyba wiem, kto to będzie ^^ Jeśli to postać z DC, to jestem pewna na 100% ! Już mam zaciesz ;3 Skoro on się tam pojawi, to wielbiciele rozlewu krwi też się ucieszą. Moja ulubiona postać z DC :)))
    Czekam oczywiście na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja rozwinie się bardziej, niż dotychczas. Będzie trochę zagadek i tajemnic, ale bez przesady :)
      Ja wiem, że ty wiesz, kto wystąpi w 2 serii. Ale i tak nic nie powiem ! :>

      Usuń
  3. Hej :)
    Jestem tu nowa, zaczelam czytac twoja notki i powiem ze sa swietne i bede je czytala i komentowala !
    Do nexta:)
    Pozdrowienia :)
    I zapraszam do mnie:
    Teentitansforagers.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. supersupersupersuper!!!!!!
    Genialny rozdział!!!
    Najlepsza część: Dick się wykrwawia i traci przytomność. Zdecydowanie
    I wole jak używasz imienia Dick. Richard jakoś mi tak nie pasuje... to tak jakby był na konferencji i mówili do niego "a teraz profesor Richard" sorki ale mi się tak kojarzy... z czymś poważnym.
    Pozdro
    Alfik

    OdpowiedzUsuń