sobota, listopada 23, 2013

Special Chapter: "Wątpliwości"

"Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela."

- Antoine de Saint-Exupéry 


     Stephanie, Sea i ja leżałyśmy na własnych łóżkach, z twarzami zwróconymi do sufitu. Cisza panowała w całym pokoju. Steph nadal przeżywała śmierć Jane, którą Cienie zasztyletowały na jej oczach. Dziwiliśmy się, że organizacja jeszcze nie zaczęła wszystkich sprawdzać. Tysiące pytanie kładły nam się na usta.
     Richard wyjechał kilka godzin temu. Udało mi się go przekonać. Niechętnie, ale razem z Cyborgiem zniknęli mi z oczu. Czułam ogromną ulgę, ale jednocześnie byłam wstrząśnięta wydarzeniami dzisiejszego dnia. Głowa pękała mi od nadmiaru myśli, pytań. Miałam ochotę krzyczeć. 
     - Dlaczego właściwie masz na imię Sea? - odezwała się nieoczekiwanie Stephanie. Spojrzałam na nią wzrokiem oczekującym wyjaśnień.
     - Skąd to pytanie? - zdziwiłam się.
     - Zastanawia mnie to - odburknęła. Ciągle nie pogodziła się z tym, co się stało. Co prawda, minęło tylko kilka godzin. Chyba tylko ja tak szybko zapominałam. 

     - Gdy miałam dziesięć lat, znalazła mnie pewna dziewczyna. Leżałam na plaży, wyrzuciły mnie fale. Nic nie pamiętałam. Nie wiedziałam nawet, jak mam na imię. Ta dziewczyna, która mnie znalazła, zabrała mnie do swojego mieszkania i przygarnęła. Ona też posiadała magiczne zdolności. Powiedziała, że wyczuwa emanującą ode mnie moc. Nauczyła mnie wszystkiego. Dała mi imię Sea. Bo wyrzuciło mnie morze. Żartowała, że jestem współczesną Afrodytą - opowiedziała. 
     Sea nigdy nie powiedziała mi, dlaczego ma tak na imię. Pamiętam chwilę, gdy ją o to pytałam. To był dzień, w którym ją poznałam. Dopiero teraz się dowiedziałam. 
     Podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju bez słowa. Musiałam załatwić kilka rzeczy. A w szczególności jedną. Ruszyłam korytarzem przed siebie.
     Stanęłam przed szybą. Znów przeniesiono Iana. Nie odkryłam dlaczego, znalazłam tylko numer pokoju. Dziś Ruch Oporu miał go stąd wyciągnąć i przenieść do naszej kryjówki. Pozostali mieli zaczekać aż do rozpoczęcia ostatecznej walki z Cieniami. 
     W środku leżał Ian, który wyglądał trochę lepiej. Najwyraźniej wyżsi agenci trochę mu odpuścili. Ale nie był tam sam. Naprzeciw niego stała wyprostowana Willow. Po co tam przyszła? To pytanie dręczyło mnie od kilku minut. Miałam przeczucie, że wypytywała o Ruch Oporu. Jeśli Cienie odkryły, że już wcielamy swój plan w życie i to od wewnątrz, będziemy musieli zacząć walczyć szybciej. Tylko dlaczego Willow?
     Zaczęła chodzić w tą i z powrotem. Mówiła coś i zadawała pytania, ale nie mogłam nic usłyszeć. Ian nie odpowiadał, wbił wzrok w podłogę i siedział nieruchomo. Widziałam spokój i opanowanie na jej twarzy, ale także zadziwiającą pewność siebie. To mnie denerwowało. Willow nie była taka. Ona działała przemyślanie tylko wtedy, gdy miała ułożony dokładny plan. Nagle zatrzymała się. Poczułam, że zaciskam zęby w zdenerwowaniu. Podpierając się na dłoniach kucnęła naprzeciw Iana. Odgarnęła szybkim ruchem różowe włosy za ucho. 
     Co jeśli już wszystko wie? Może tylko go sprawdza. Gdy odkryje że Ian kłamie, zabije go. Tego bałam się najbardziej. Już teraz byłam wykończona nerwowo i po usłyszeniu najdrobniejszego szelestu zrywałam się o północy z łóżka. A co będzie, gdy zabiją jego? 
     Chyba na prawdę oszalałam. Zaczęłam się o niego martwić.
     Willow uśmiechnęła się złośliwie do Iana. Poczułam denerwujące mrowienie w palcach. Chciałam tam wbiec i odepchnąć ją od niego. Zapobiec wszystkiemu, co mogło się wydarzyć za kilka sekund. Zacisnęłam dłonie w pięści i starałam się tłumić to uczucie wewnątrz siebie. Zazdrość? Złość? Irytacja? Sama nie potrafiłam tego zdefiniować.
     Ian patrzył na nią bez większego zainteresowania. To nie było nawet spojrzenie, którym się obdarza wroga. Był na nią... obojętny. Natomiast Willow dodawało to odwagi w działaniach. Wyglądała na coraz bardziej zdecydowaną. Uniosła palcem jego podbródek. Nie sprzeciwił się. Być może dlatego, że nie miał siły...
     Odsunęłam się o kilka kroków od szyby. Chciałam mieć pewność, że cokolwiek zrobi, ja tam nie wbiegnę. Dobrze zrobiłam. Nagle Willow przycisnęła swoje usta do ust Iana. Wstrzymałam oddech, by powstrzymać narastającą wściekłość. Rzuciła mi przelotne spojrzenie. Nie dałam po sobie poznać, że mnie to denerwuje. Denerwuje? Miałam ochotę ich udusić! 
     Jednak sam fakt, że go pocałowała, nie był znaczący. On nie protestował. Wcale nie próbował się od niej oderwać. Jemu się to podobało. Zamknęłam oczy. Miałam wrażenie, że w moje serce wbiją się setki igieł. Miałaś rację, Megan. Darzenie ludzi zaufaniem to głupota. 
     Na chwilę przed oczyma stanęła mi scena, gdy ja sama się z nim całowałam. Czułam to niezwykłe uczucie, które wypełniło moje ciało. Jego dłonie na moich biodrach, troskliwe spojrzenie, którym mnie obdarzał. Czyżby grał przede mną jakąś rolę? Naprawdę dałam się na to nabrać...? 
     Nie chciałam płakać z jego powodu. Mogłam płakać tylko nad sobą, że byłam na tyle głupia. Pozwoliłam owinąć się wokół palca, sprawić, że jestem słaba. Nigdy więcej. Nigdy więcej.
     Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Miałam coś jeszcze do zrobienia. Rzecz najwyraźniej o wiele istotniejszą. Powolnym krokiem dotarłam do windy, a dalej na piętro. Cały czas odpychałam o siebie tą myśl, słowa, które chciały na zawsze zapaść w moje wspomnienia. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. 
     Aisling uśmiechnęła się do mnie pogodnie. Trzymała w dłoni zniszczony, brązowy plecak. Włosy zawiązała w zgrabną kitkę. Okno w pokoju było otwarte na oścież.
     - Gotowa? - spytałam ją. Mój głos był drżący, niepewny. 
     Kiwnęła głową w potwierdzeniu. Wyjęłam z kieszeni mały klucz i pojedynczą kartkę z napisanymi pośpiesznie cyframi. Podałam je Aisling. Starałam się nie pokazać jej przypadkiem, że cierpię.  
     - Dziękuję - powiedziała, zaciskając palce na przedmiocie. - Tylko ty chciałaś mi pomóc. Zawsze byłaś obok. Nawet, gdy cię nie widziałam.
     Wymieniłyśmy się uśmiechami. Poczułam się winna. Przez dłuższy czas starałam się wyprzeć z pamięci nie tylko ją, ale także każdą inną osobę, która miała cokolwiek wspólnego z Cieniami. Nie chciałam jednak psuć tej chwili moimi błędami.
     Aisling stanęła na krawędzi parapetu. Zobaczyłam, jak wokół niej zaczyna się unosić biała mgiełka, a ona za pomocą swoich umiejętności zaczęła schodzić po ścianie budynku. Gdy już zeszła, posłała mi pożegnalne spojrzenie i zaczęła biec przed siebie. 
     Wszyscy, prędzej czy później, odchodzą. 

____

Znów będę narzekać! No dajcie spokój. Mam to pisać dla dwóch, czy trzech osób, które komentują? Ja wiem, że wy wchodzicie, bo widzę was w statystykach. Ale ja też chcę poczytać, co wy macie do powiedzenia o rozdziałach. Byłoby mi na prawdę miło, gdyby każdy kto przeczytał, zostawił kilka zdań, albo słów ( jak się nie chce zbytnio stukać w klawiaturę ). Ja CHCĘ wiedzieć, co wy o tym myślicie, co wam się najbardziej podoba, co poprawić, gdzie coś dodać. A nie ja się czuję jakbym mówiła do odbicia w lustrze! 
Lubię czytać wasze komentarze. To dla mnie przyjemność, gdy wchodzę i widzę, że mam cztery czy pięć wypowiedzi na temat ostatniego posta. Więc proszę, piszcie. Wtedy i ja będę częściej pisała, bo będę miała dla kogo.

Dla zainteresowanych:  Dzisiejszy rozdział krótki, na 'odetchnięcie' przed kolejnym, w którym także sporo się będzie działo. Ja cały tydzień i weekend miałam zajęty, bo nie dość, że szkoła, to jeszcze konkurs rejonowy, na który muszę przeczytać dwie gruuube książki -.-
Historia Cienie- Megan niedługo dobiegnie końca. Ostateczną walkę umiejscowię w 29 rozdziale (28 z punktu widzenia Richarda). Później 4 rozdziały, w których dojdzie do spotkania Tytanów z Seą, Terry z Bestią i tak dalej... Kolejny Special Chapter. A później dwa rozdziały już jako Megan, które będą kluczowym zakończeniem historii.
Druga seria w przygotowaniu. To będzie kompletnie oderwane od tego, co się dzieje teraz. Akcja będzie się rozgrywała rok później i poszerzę uniwersum o kilka moich postaci, oraz będą wspomniane te z DC ( np. Batman ). Największa zmiana w stosunku do Tytanów- mianowicie grupa nie będzie istnieć. Tylko Raven będzie pojawiać się regularnie. Więcej nie zdradzę, musicie poczekać do stycznia :) Uwielbiam was trzymać w niepewności ^-^

I jeszcze raz: KOMENTARZE!

9 komentarzy:

  1. Dobra. Ja skomentuje. Zawsze czytam, ale nie komentuje. I zawsze będę czytać i zawsze moja opinia będzie taka sama: świetne. Nie widzę sensu za każdym razem pisania komentarza o treści "świetne". Dlatego nie zawsze komentuje. Teraz robię wyjątek. Cieszysz się? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że się cieszę. Z każdego komentarza. Na pewno wszystko ci się zawsze nie podoba:-D Gdyby każdy napisał, co mu się podoba najbardziej, wiedziałbym jakie są moje mocne strony, a co trzeba jeszcze doszlifować.

      Usuń
  2. Znasz moje zdanie :) Kazdy rozdzial jest SWIETNY:D
    -Eva

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się wypowiem. Czytam regularnie, ale jakoś nie wiem... leniwa jestem. Po za tym już od dawien dawna nie interesuje się TT, a mimo wszystko czytam. Chyba po prostu wciągnęło mnie twoje opowiadania, dlatego wciąż wracam do tego bloga. To tak... nie lubię rozdziałów poświęconych uczuciom Megan-Ian, czyli takich jak ten. W porównaniu do tych, gdzie Twoja bohaterka walczy/tropi/dyskutuje/przeżywa jakieś wewnętrzne kryzysy te poświęcone jej uczuciom do chłopaka wypadają jakoś słabo. Więc ten "odcinek specjalny" też nie do końca przypadł mi do gustu. Nie wiem dokładnie z czego to wynika. Ogólnie Mega zachowuje się bardzo dojrzale, a pod względem emocjonalnym jest jakaś taka... słaba? Jej rozterki miłosne w porównaniu do całej reszty emocji, jakie nią targają wydają mi się takie błahe i ciut zbyt melodramatyczne. Ja wiem, że ona pod tym względem jest trochę... 'wypaczona', ale przez to jej charakter jest dla mnie nie do końca spójny. No i męczy mnie to jej ciągłe 'nie powinnam nikomu ufać, każdy prędzej czy później mnie skrzywdzi, będę sama'. W jej życiu zaszło ostatnio bardzo wiele zmian, a niezbyt widzę odzwierciedlenie tych zmian w jej charakterze. Co prawda jest takim żółwiem w baaardzo grubej skorupie, ale po całej współpracy z Ruchem oporu i odnowieniem kontaktów z bratem coś w tej sferze emocjonalno-społecznej powinno drgnąć. Albo przynajmniej mi się tak wydaje. No dobrze, wylałam już swoje żale. Teraz czas na pochwały.
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dłuższą wypowiedź :)
      Ja powiem szczerze, że nie jestem dobra w tym całym zakresie 'miłości' o ile lepiej wychodzi mi opisywanie bólu, cierpienia itd. Starałam się to jakoś podciągnąć, czytać więcej o uczuciach i innych miłosnych sprawach. Ale najwyraźniej nie do tego jestem stworzona. Niestety zaczęłam już ten wątek i muszę go jakoś zakończyć. Mogę obiecać, że w drugiej serii porzucę tą relację, skupię się bardziej na wartości rodziny, która jest głównym tematem moich opowiadań.
      A co do postaci samej Megan, nadal nad nią pracuję, by wydawała się bardziej realna. Zmiany będą, może nie aż tak wielkie, ale jednak.

      Co do drugiej części twojego komentarza:

      Opisy miejsc- ciągle mam z nimi problem :) Postaram się bardziej przybliżyć wygląd nie tylko bohaterów, ale także otoczenia.
      Co do 'apokalipsy' ( już lubię to stwierdzenie ;D ). Większość postaci zachowa swój charakter i wygląd. Nie chcę spoilerować, ale to właśnie Raven najbardziej się zmieni, głównie dlatego, że będzie bardziej pogodna i uśmiechnięta. Nie zabraknie w tej postaci jednakże 'wewnętrznego mroku', z którym będzie się zmagać.
      Richard, Koriand'r - ich występy są już zaplanowane. Szczególnie Gwiazdki, która sporo namiesza :) Co do Garfielda, to nadal się nad nim zastanawiam. Mam nadzieję, że nie urażę fanów Cyborga... ;)
      Raven będzie jedną z trzech głównych postaci. Drugą oczywiście będzie Megan. a trzecia... no cóż. Mogę jedynie powiedzieć, że będzie to jedenastoletni chłopiec :)
      Dziękuję za wszystkie pochwały, mam nadzieję, że z czasem jeszcze poprawię swój styl. Liczę na kolejne komentarze i szczere opinie.

      Usuń
  4. Moje komentarze są za długie, muszę je poucinać :/ Tak więc pochwały. Twój styl jest bardzo przyjemny w odbiorze. Ja będąc w gimnazjum nie pisałam nawet w połowie tak dobrze jak Ty. Zdania są przejrzyste, nie za długie, a co najważniejsze trzymają w napięciu. I wszystko co tworzysz ma swój klimat, a to zwykle cenię w autorach najbardziej. Że potrafią wyczarować właśnie własny klimat, styl, który łatwo mi rozpoznać. Akcja rozwija się tak jak powinna, nie za wolno, bez jakiś zbędnych przerywników i przedłużaczy. Podziwiam tez jak zgrabnie wychodzą Ci opisy pojedynków, bo sama miałam z tym zawsze duży problem. U Ciebie wszystko jest przejrzyste, zrozumiałe, a zarazem bardzo dynamiczne i własnie takie... nacechowane dużym napięciem. I mimo, że wiem, że w końcu to twoja bohaterka, więc musi ocaleć w każdej walce, to i tak zawsze, gdy czytam opis jakiejś jej potyczki towarzyszy mi uczucie niepokoju. Jedyne, czego mi u Ciebie brakuje to jakiś opisów miejsc, bo w sumie nie mam pojęcia jak ta cała baza Cieni wygląda, mimo, że siedzą w niej tak długo. I niektóre postacie są dość papierowe, ale może to dlatego, że ich wątki planujesz rozwinąć później, więc to akurat tak bardzo mi nie przeszkadza. Z tego, co napisałaś pod postem też się cieszę, bo podoba mi się kierunek w jakim zmierza blog. I zacieram już łapki na drugą serię, bo zapowiada się bardzo interesująco. Co prawda Raven nie jest moją ukochaną postacią i mam nadzieję, że po za nią przemknie jeszcze gdzieś tam inny Tytan (no... właściwie już ex-Tytan). W każdym razie to co planujesz przypadło mi zdecydowanie do gustu. Mam tylko nadzieję, że nie urządzisz im jakiejś apokalipsy. To już trochę męczące, że za jakie opowiadanie o bohaterach bym się nie zabrała, każdy w krótkim czasie wywołuje apokalipsę w swoim uniwersum. Obyś była jednym z tych nielicznych wyjątków :)
    Cóż... właściwie to tyle mojego ględzenia. Mam nadzieję, że mimo późnej pory zachowałam jakiś ład i skład w powyższej wypowiedzi. Postaram się w przyszłości częściej motywować do komentarzy. I nie pisać już takich rozprawek, bo strasznie denerwuje mnie później dzielenie ich na pół... Tak czy inaczej dobrej nocy życzę.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Naprawdę" piszemy razem.
    No co ja mogę wnieść nowego, skoro poprzednicy pozabierali mi najlepsze slowa do opisania tej historii? Boskie.
    Co do prośby o komentarze - ja raz na trzy rozdziały mam jeden i nie narzekam :P Mówienie czytelnikom, żeby komentowali jest jak rzucanie grochem o ścianę czasami.
    Mówił dziad do obrazu, a obraz ani razu.
    ~ For

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja narzekam, bo lubię słuchać opinii innych ;) Co to za pisanie, gdy nie wiesz, co ludzie o tym sądzą?
      A jeśli brakuje ci komentarzy, to przysyłaj linki, w wolnym czasie na pewno coś przeczytam :))

      Usuń
  6. Dobra lektura przed ciężkim dniem w szkole :) Cóż ma rzec strudzony wędrowiec, gdy odnajdzie cel swej podróży? "Chwała Panu!" Właśnie tak się czułam, kiedy trafiłam na Twoją stronę. Po dłuuugich poszukiwaniach znalazłam kolejnego (i w dodatku świetnego) bloga, o interesującej mnie tematyce. Jak to mawiają ludzie na dA : "Keep up great work" :)

    OdpowiedzUsuń