piątek, grudnia 27, 2013

Rozdział 31: "Już i tak upadłam"

"Nadzieja jest snem na jawie."

- Arystoteles

     Nie wiedziałam, jak długo tam leżałam. Twarz piekła mnie niemiłosiernie. Za każdym razem, gdy dotykałam jej opuszkami palców, zdawała się palić. Westchnęłam cicho. Było bezsensem po raz kolejny szukać drogi ucieczki. Straciłam nadzieję, że sama zdołam się wydostać.

     Po raz setny wystukałam na kamiennej ścianie smutną melodię. Podciągnęłam kolana wyżej pod brodę. Starałam się zignorować głód, który dręczył mnie od ranka. Był już chyba wieczór. Światło nie wpadało do środka, panował półmrok. Ile minęło dni... przestałam liczyć. Nie byłam nawet pewna, czy potrafię. Wszystko stawało się rozmazane i ciemne, gdy próbowałam zasięgnąć myślami do przeszłości. Jakby ktoś wymazał wielką gumką wszystkie moje wspomnienia.
     Metalowe drzwi zaskrzypiały. Leniwie odwróciłam głowę od ściany. Chłopiec zamknął wejście i podszedł do mnie. Przyglądał mi się ze współczuciem, jak co dzień. Położył obok mnie kawałek chleba i wodę. Uśmiechnęłam się do niego słabo, co sprawiło że wyglądał na jeszcze bardziej smutnego. Po chwili cofnął się i wyszedł. Przełknęłam ślinę. Sięgnęłam po jedzenie. Aż do jutra wieczorem będę musiała na nim wytrzymać.


*Richard*

     - Daleko jeszcze? - narzekał Garfield z tylnego siedzenia. Spojrzałem na niego w lusterku. Nadal miał owiniętą głowę bandażami. Zachowywał się jak małe dziecko. Denerwowało mnie coraz bardziej jego zachowanie. Musiałem słuchać tego idiotycznego zawodzenia, właśnie teraz? Gdy Megan została porwana i nie mieliśmy pojęcia gdzie może być?
     - Ogarnij się - rzuciła do niego Rachel ponurym głosem. Spoglądała przez otwarte okno i przygnębiona, oglądała miasto. Obok niej siedziała Gwiazdka, której także znudziło się siedzenie w samochodzie.
     - Jeszcze kilka kilometrów - mruknął Cyborg.
     Wszyscy byliśmy zmęczeni i przybici. Po ataku na wieżę, zniknęła Megan. W ten sam dzień, w którym odkryliśmy, że jest w Jump City. Prawdopodobnie reszta agentów Cieni postanowiła się zemścić. Wśród nich była nijaka Jade, która chciała mnie wcześniej zabić. Jednego z agentów udało nam się schwytać i oddaliśmy go policji. Niestety nic nie powiedział. Raven próbowała coś wydobyć z jego wspomnień, ale potrafił je ukryć.
     Po walce, którą ledwo udało nam się przeżyć, agenci uciekli. Nie wiemy dlaczego. Po prostu w jednej chwili wycofali się i zniknęli z wieży. Garfielda uderzył w głowę spory kawałek sufitu, więc nic nie pamięta. Miał wstrząśnienie mózgu i przespał kilka dni. Ja miałem przecięte przedramię, aż do mięśni. Kori, Victor i Rachel uszli bez większych ran. Mimo to każdy był zmęczony, więc po prostu odpoczywaliśmy we własnych pokojach przez trzy doby. Później udało nam się zmobilizować i naprawić dach. Zaczęliśmy szukać Megan, ale bez skutku. Spędziliśmy trzy tygodnie na objeżdżaniu miejsc, w które mogliby ją zabrać. W końcu zdecydowaliśmy się przyjechać do kryjówki Ruchu Oporu, o której wiedziała Rachel.
     Po kolejnej godzinie jazdy, dotarliśmy. W oddali było widać miasto. Przed nami rozciągał się niewielki budynek, z płaskim dachem i jasnymi ścianami. Wyglądał na stary magazyn, dla zwykłych ludzi w ogóle nie podejrzany. Wysiadłem z samochodu. Zimny wiatr przeczesał mi włosy. Zapiąłem kurtkę i włożyłem dłonie do kieszeni. Rachel stanęła obok mnie, zakładając na głowę kaptur niebieskiej bluzy. Spojrzała na mnie. Miałem nadzieję, że nie zauważyła zaczerwienionych oczu, po nieprzespanej nocy.
     - Jak się czujesz? - spytała ostrożnie. Wiedziałem, że się o mnie martwi, ale odpowiadanie na takie pytanie powoli zaczynało mnie denerwować.
     - Nieźle - skłamałem. Zacząłem iść w ślad za Victorem i Garfieldem, któremu bandaż zaczął powiewać na wietrze. Biegł przed siebie, chcąc uchronić się przed mroźną pogodą. Poczułem, że Kori dotyka mojego ramienia. Przytuliła się do mnie i posłała mi pocieszający uśmiech.
     Stanęliśmy w piątkę przed metalowymi drzwiami. Victor zapukał kilka razy. W odpowiedzi usłyszeliśmy tylko głuchy dźwięk. Garfield zaczął poprawiać bandaż na głowie, a Rachel oparła się o ścianę budynku plecami. Nagle drzwi lekko się uchyliły i wyjrzała zza nich blada twarz. Zmierzyła nas nieufnym wzrokiem, po czym otworzyła drzwi na oścież. Przyjrzałem się jej dokładniej. Sea?
     W brązowej kurtce, czarnych spodniach i glanach wyglądała o wiele lepiej, niż w fioletowo-czarnym stroju wojownika. Odgarnęła kosmyk brązowych włosów ze zmęczonej twarzy. Zauważyłem, że na prawym policzku i czole miała czerwone zadrapania. Spoglądała na nas zdenerwowana i wręcz... wściekła? Trzymała dłonie na rękojeściach długich noży, przyczepionych do pasa. Coś tutaj nie grało. Dlaczego tak dziwnie się zachowywała?
     Garfield zrobił kilka kroków do przodu i chciał coś powiedzieć, ale zanim zdążył wydusić choć jedno słowo, Sea błyskawicznie wyciągnęła nóż i wymierzyła mu ostrze w twarz. Garfield uniósł ręce nad głowę i otworzył szeroko oczy.
     - Jeszcze jeden krok, a przysięgam, że odetnę ci głowę - warknęła niespokojnie.
     - Sea, o co ci chodzi? - wtrąciłem się. Przeniosła wzrok na mnie.
     - Dlaczego tutaj jesteście? - spytała.
     - Megan została porwana. Chcieliśmy was znaleźć, myśleliśmy, że może coś wiecie.
     Wyraz jej twarzy się zmienił. Ściągnęła brwi i opuściła nóż. Włożyła go z powrotem do pokrowca. W jej oczach pojawił się ból. Musiała dobrze znać Megan. Odsunęła się kilka kroków do tyłu i gestem zachęciła do podążenia za sobą.
     Ruszyliśmy za nią. Nagle drzwi zatrzasnęły się nam za plecami. Garfield podskoczył w miejscu.
     Przeszliśmy kilka korytarzy. W całym budynku było cicho i nikogo nie spotkaliśmy po drodze. Rachel po chwili podeszła do mnie. Miała niespokojny wzrok i ściągnęła brwi.
     - Dlaczego tak dziwnie się zachowywała? - spytała mnie po chwili.
     - Skąd mam wiedzieć? Zapytaj się jej - wzruszyłem ramionami. Kori spojrzała na ns oboje i wtrąciła się do rozmowy.
     - Może po prostu nie wiedziała kogo się spodziewać? Nie zna nas. Najwyraźniej została tutaj sama, nie dziwię jej się - stwierdziła. Nagle coś sobie przypomniała i spojrzała na mnie zaciekawiona - Skąd ją znasz?
     - Spotkałem ją, gdy znalazłem Megan wśród wojowników Cieni - wyjaśniłem krótko.
     - Nie musicie rozmawiać o mnie za moimi plecami! - rzuciła ze śmiechem Sea i odwróciła się. Przez chwilę szła tyłem, a później zatrzymała przy drzwiach. Nacisnęła klamkę i weszła do środka, a my za nią.
     W średniej wielkości pomieszczeniu stał stół i kilka krzeseł. Ściany pomalowane były na biało. Naprzeciw nas było okno, a za nim rozciągały się zielone pola. Przy jednym z krzeseł, na stole, leżało kilka kartek, długopis i laptop. Sea usiadła na krześle, a my poszliśmy w jej ślady.
     - Tylko ja zostałam. Terra razem z Ianem, Penny i Felixem szukają Megan. Inni członkowie Ruchu Oporu odeszli w swoje strony.
     Zauważyłem, że Garfield poruszył się na krześle. W jego oczach zabłysła nadzieja, a na twarzy pojawił się słaby uśmiech. Tęsknił za Terrą, odkąd została uwięziona w kamieniu. Teraz okazuje się, że być może niedługo ją spotka. Zacząłem czuć się trochę winny. Mogłem sam powiedzieć drużynie, że Terra dowodziła Ruchem Oporu.
     - Jak pewnie wiecie, udało nam się pokonać Cienie. Zostawiliśmy policji stosowne wskazówki, dwa dni temu aresztowali kolejnych agentów z innych kryjówek. Za kilka tygodni reszta także zostanie wyłapana. Niestety, są także złe wieści - wytłumaczyła, po czym włączyła coś na laptopie. Odwróciła ekran w naszą stronę. - Znaleźliśmy to w bazie danych Cieni. To jakaś umowa, pomiędzy inną organizacją a Cieniami.A to osoba, która ją podpisała.
     Na ekranie wyświetliła się znajoma twarz. Kobieta z długimi, brązowymi włosami opadającymi na ramiona. Jej zielone oczy wpatrywały się w nas bezlitośnie. Złowieszczy uśmiech na jej twarzy nie zwiastował nic dobrego.
     - Talia al Ghul - powiedziałem, odchylając się na krześle. Jak to możliwe? Czy wszystkie przestępcze organizacje muszą być ze sobą powiązane? I dlaczego, do cholery, Megan musi zawsze mieć z nimi na pieńku?
     - Właśnie... Talia podpisała tą umowę w imieniu swojego ojca i jednocześnie Ligi Zabójców - potwierdziła Sea i zamknęła laptop.
     Usłyszałem jak Kori pyta się Rachel, czym jest Liga Zabójców. Zamyśliłem się. To jednak nie będzie tak łatwe, jak się nam wydawało. To nie Cienie porwały Megan, tylko Liga Zabójców. Najwyraźniej w tej umowie obiecali, że się zemszczą. Tylko dlaczego Megan? Ra's nie fatygowałby się tylko po to, by się zemścić za Hidden'a. Coś musiało być na rzeczy. Coś, o czym Megan nam nie powiedziała, a na czym zależało Lidze.
     - Czyli że to Liga porwała Megan - wywnioskował Victor. - Tutaj się nasuwa pytanie; dlaczego?
     - Tego nie wiemy. Być może chcą od niej coś wyłudzić. Powiedzmy sobie szczerze- przestępczy świat jest bardziej skomplikowany, niż 'ten dobry'. Bohaterowie współpracują ze sobą, by zwalczać zło i dbać o bezpieczeństwo cywili. A złoczyńcy pomimo, że mają często wspólnych wrogów, rywalizują między sobą. Dążą do tych samych celów, a każdy z nich chce być najlepszy. Posuwają się do podstępów, intryg i dążą do wygranej po trupach.
     - Więc o czym wie Megan, że Lidze tak na niej zależy? - spytał się wszystkich Garfield. Przez chwilę zapadła cisza.
     Megan znalazła się w środku piekła. Nie miałem pojęcia, jak sobie z tym poradzi. Bałem się, że może tego nie przeżyć. Znałem Ligę Zabójców aż za dobrze. Nie bali się kogoś zabić, nigdy się nie wahali. Wszyscy ich wojownicy byli szybcy, niezauważalni i bezlitośni. Najlepiej unikać wchodzenia w konflikty z Ligą. Jak więc zdołamy ją wydostać...?

*Megan*

     - Ugh - jęknęłam, odchylając głowę. Coś strzeliło mi w karku. Jeszcze kilka minut temu, dwójka ubranych na czarno ninja, wlokła mnie do tego pokoju. Przy okazji postanowili boleśnie mnie skopać po plecach i brzuchu.
     Siedziałam na metalowym krześle, strasznie niewygodnym. Przykuli mi nadgarstki i kostki grubymi, ciężkimi łańcuchami. W pomieszczeniu było całkiem ciemno, przed sobą widziałam wyłącznie nicość. Wiedziałam, że znów będą mnie przesłuchiwać, tak jak trzy dni temu. Nie zamierzałam im w niczym pomóc, nawet gdyby chcieli mnie zabić. Nawet gdy im powiem to, co chcą wiedzieć, od razu strzelą mi w klatkę piersiową. Teraz przynajmniej mogę denerwować Talię, co stanowi moją jedyną rozrywkę od tygodnia.
     Nad moją głową rozbłysła żarówka. Zamrugałam szybko, próbując przyzwyczaić się do światła. Drzwi naprzeciw mnie otworzyły się z hukiem. Talia weszła do środka. Jej brązowe włosy opadały falami na ramiona. Miała na sobie czarną, obcisłą kurtkę ze skóry i spodnie z podobnego materiału. Zauważyłam, że przy pasie miała przypięty pokrowiec z nożem, a przy drugim biodrze pistolet.
     Stanęła tuż przede mną, przypatrując mi się z wyższością. Jakiś ninja zamknął drzwi. Skrzywiłam się na jej widok. W głowie zaczęło mi się przejaśniać już od wczoraj, więc urywki wydarzeń z minionego tygodnia powoli do mnie wracały.
     - Nie myśl sobie, że będę cię oszczędzać. Cienie być może nie były zdolne cię zabić, ale ja się nawet nie zawaham - przybliżyła twarz do mojego ucha. - Nawet nie zdążysz mrugnąć, a już będziesz leżeć martwa.
     - Więc na co czekasz? - syknęłam ze złością. Talia odsunęła się ode mnie. Nie miałam już nic do stracenia.
     - Jeszcze jesteś mi potrzebna - powiedziała, uśmiechając się. Położyła dłonie na biodrach.
     - No tak - powiedziałam ironicznie. - Zapomniałam, że twój tatuś potrzebuje mnie, bo tylko ja wiem o TEJ sprawie. Grzeczna z ciebie córeczka, co? Mam mu coś do przekazania: Niech się kopnie w dupę, nic wam nie powiem.
     Obserwowałam z uśmiechem, jak na twarzy Talii pojawia się coraz większa wściekłość. Zacisnęła palce na rękojeści noża i próbowała się uspokoić.
     - Zmienisz zdanie, gdy przywlokę tutaj twojego brata - wycedziła. Ściągnęła brwi i zacisnęła zęby.
     - Uważaj, bo się przestraszę - stwierdziłam z sarkazmem. Talia zrobiła się czerwona na twarzy ze złości. Uśmiechnęłam się tryumfująca. Nie może odebrać mi tej przyjemności.
     - Otwieraj usta tylko wtedy, gdy chcesz powiedzieć coś sensownego, smarkulo.
     - Jakbyś ty mówiła z sensem.
     Talia nie wytrzymała. Podeszła do mnie i uderzyła w twarz. Moja głowa odchyliła się w lewo. Policzek zapiekł mnie niemiłosiernie, ale zignorowałam ból. Nie wiedziałam dlaczego, ale skóra na mojej twarzy stała się niezwykle delikatna. Spojrzałam na Talię spode łba. Wyciągnęła z pokrowca zakrzywiony nóż, którego ostrze mieniło się w ostrym świetle żarówki. Podniosła nim mój podbródek i wbiła we mnie mordercze spojrzenie.
     - Tatuś przydzielił ci mizerne zadanie, co? Musisz przesłuchiwać takie smarkule jak ja i starać się, żeby nie umarły przedwcześnie.
     Poczułam, że nóż przebija moją skórę na szyi. Po chwili zobaczyłam, że moja biała bluzka zaczyna przesiąkać krwią. Talia przesunęła nożem po mojej skórze. Zacisnęłam pięści. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Przyłożyła wierzchołek noża do miejsca, gdzie spotykają się obojczyki. Spod ostrza wypłynęła krew i po chwili strużka dotarła do mojego brzucha. Wiedziałam, że Talii sprawia to przyjemność. Starałam się ignorować narastający ból. Nie spuszczałam z niej wzroku.
     - Żałosne. Myślisz, że przekomarzając się ze mną coś zdziałasz?
     - Już i tak dość nisko upadłam - zmusiłam się do uśmiechu. Bluzka przykleiła mi się do klatki piersiowej i czułam ciepłą jeszcze krew na skórze.
     - Do twarzy ci w czerwonym - powiedziała, przypatrując się badawczo mojej twarzy. Zmarszczyłam czoło. Talia uśmiechnęła się z satysfakcją.

_____

Wiem, że rozdział jest taki sobie, jakoś nie miałam weny. Kolejny wstawię być może w Sylwestra, ale nie jestem pewna czy zdążę napisać :) Zapraszam do komentowania!  

4 komentarze:

  1. Najlepszy tekst " bandaż zaczął powiewać na wietrze." na serio jak to sobie wyobraziłam zaczęłam się śmiać :) i ten "Garfield zrobił kilka kroków do przodu i chciał coś powiedzieć, ale zanim zdążył wydusić choć jedno słowo, Sea błyskawicznie wyciągnęła nóż i wymierzyła mu ostrze w twarz. Garfield uniósł ręce nad głowę i otworzył szeroko oczy. - Jeszcze jeden krok, a przysięgam, że odetnę ci głowę - warknęła niespokojnie."
    Rozdział fajny tylko trochę za mało akcji jak dla mnie :)
    ~Eva

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper , extra ,świetny ,cudowny ! Czekam na nn !

    OdpowiedzUsuń
  3. Drażnienie złoczyńców - to, co tygryski lubią najbardziej ^^ Motyw z bandażem na wiatrze był super xD Wierzę, że uda Ci się wstawić rozdział w Sylwestra ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. super! zwłaszcza gdy Megan się przekomarza z Talią. No i ten "bandaż na wietrze"... dość komiczny rozdział. ;-)
    Pozdro,
    Alfik

    OdpowiedzUsuń