sobota, sierpnia 10, 2013
Rozdział 12: "Nie wytrzymam już dłużej... "
Autor:
Anguś A
Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku.
- Janusz Leon Wuśniewski
Po raz kolejny spróbowałam otworzyć oczy. Powieki były jak sklejone super mocnym klejem. Ugh. Co się ze mną dzieje? Przesunęłam dłonią po miękkim materiale. Gdzie ja jestem? Co się stało?!
Westchnęłam. Tym razem udało mi się otworzyć oczy. Wszystko było pokryte mgłą. Zamrugałam kilka razy, próbując wyostrzyć wzrok. Pośród rozmazanych kształtów rozpoznałam drzwi i białe krzesła, stojące pod ścianą.
- Chyba już się obudziła - usłyszałam gdzieś w oddali dziewczęcy głos.
Znów zamknęłam oczy. Usłyszałam ciężkie kroki, zbliżające się do mnie. Zaczęłam szybciej oddychać i próbowałam ruszyć rękoma, ale coś je zatrzymywało. Nagle coś ukuło mnie w przedramię i poczułam, jak wraca mi pełna świadomość i władza w ciele. Tym razem bez problemu podniosłam powieki. Nade mną stał Cyborg. Otworzyłam oczy w przestrachu i gwałtownie usiadłam. Dawno nie rozczesane włosy zakryły moje ramiona. Spojrzałam na nadgarstki. Przykuli mnie do łóżka. Dosłownie.
- Chyba nie jestem w szpitalu psychiatrycznym co? - Spojrzałam na robota z przerażeniem. - Ta opcja była na ostatnim miejscu w mojej liście życiowych celów.
- Zabawne - uśmiechnął się i włożył strzykawkę do szuflady szafki stojącej obok łóżka. - Jesteś w naszym skrzydle szpitalnym. Willow uderzyła cię w głowę i straciłaś przytomność na jeden dzień.
- Świetnie - mruknęłam pod nosem. - Może mnie rozkujesz? - uśmiechnęłam się do niego z miną niewinnej dziewczynki.
- Możesz sobie pomarzyć - pochylił się nade mną i położył rękę na ramieniu.
Przewróciłam oczami. Rozejrzałam się po jasnym, prostokątnym pomieszczeniu. Pomalowane na kremowo ściany były zupełną odmianą po moim 'białym więzieniu'. Po prawej stronie stały jakieś medyczne urządzenia i kilka szafek. Naprzeciwko mojego łóżka znajdowały się wpół otwarte drzwi, a obok nich kilka białych krzeseł. Po mojej lewej stronie były jeszcze dwa łóżka. Oba były puste. Odwróciłam głowę w prawą stronę i zobaczyłam siedzącą w powietrzu Raven. Miała zamknięte oczy i kaptur na głowie. Medytowała.
- Uroczo się urządziliście - stwierdziłam.
- Taa... - Cyborg dziwnie na mnie spojrzał. - Dzięki.
- No co? - podniosłam brwi w zaskoczeniu. - Potrafię być miła.
Zaczęłam kręcić się na łóżku. Nadgarstki miałam przypięte do poręczy i nie mogłam się praktycznie ruszyć. Cyborg wyszedł z pokoju, zanim zdążyłam go zapytać, kiedy mnie w końcu rozkuje. Świetnie.
- Hej. Hej! - krzyknęłam na Raven. Ona tylko podniosła jedną powiekę i spojrzała na mnie niezbyt przyjaznym wzrokiem. Uniosłam dłoń na tyle ile mogłam i zabrzęczałam kajdankami o metalową poręcz łóżka.
- Nie - powiedziała niewyraźnie i znów wróciła do medytowania.
- Ugh. - odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam na biały sufit. - No daj spokój. I tak nie zwieję. Nie mam dokąd, zapomniałaś...?
- Nie martw się - przerwała mi. - Za jakieś pięć godzin przyjedzie po ciebie samochód z Belle Reve.
- Cholera - zaklęłam cicho.
- Słyszałam.
Odwróciłam wzrok. Z Belle Reve nie zwieję. Nie bez wspólników wewnątrz. I stamtąd nie zdołam ochronić Dicka przed Cieniami. Co robić, co robić? Może uda mi się jeszcze powiedzieć Dickowi prawdę? Lub zwiać zanim wpakują mnie do samochodu. Muszę coś wymyślić, zanim pojawi się tu ten przeklęty samochód. Później już może nie być na to czasu. Cienie mogą mieć swoje wtyki w Belle Reve i bez problemu dowiedzą się gdzie będę. No chyba ze jakoś uda mi się temu zapobiec.
- Raven - zaczęłam błagalnym tonem. - Proszę, pomóż mi. Wiesz że nie mam pojęcia co teraz robić!
Dziewczyna otworzyła oczy i stanęła na podłodze. Z tym przerażającym wyrazem twarzy przyprawiała mnie o dreszcze. Jej granatowe oczy patrzyły na mnie z litością.
- Może trzeba było powiedzieć prawdę, gdy jeszcze była na to pora? - odwróciła się do mnie plecami i ruszyła w stronę drzwi.
- Więc jest już za późno - powiedziałam cicho. - Nie zostawiaj mnie tutaj! Raven!
Chwyciła za klamkę i odwróciła się ostatni raz. Widziałam smutek w jej oczach. Wyszła i zamknęła cicho drzwi. Spuściłam głowę. Znów wszystko spaprałam. Tylko więzienia mi brakowało do kompletnej porażki. Willow śmiałaby mi się w twarz. Dawna ja pewnie też. To niesamowite, jak bardzo wszystko się zmieniło.
Odwróciłam głowę i spojrzałam przez okno. Było dość ciemno, słońce już zaszło, a morze falowało pod wpływem wiatru. Późna jesień miała swoje uroki - specyficzny zapach powietrza zaraz po deszczu, poranny wiatr i lekko świecące słońce na niebie. Lubiłam nijaką pogodę. Zima była na mój gust zbyt mroźna, a latem nie dało się wytrzymać. Ja sama byłam obecnie podobna do tej pory roku. Mimo, że od dziecka robiłam złe rzeczy, teraz starałam się to wszystko odkręcić. Tylko czy mi się uda?
Drzwi do pokoju znów się otworzyły. Gwałtownie się obróciłam, gotowa do ewentualnego ataku. Po chwili przypomniałam sobie, że jestem przecież przykuta. Rozluźniłam mięśnie i spojrzałam w twarz Dickowi, który zamknął drzwi. Miał zdziwioną twarz, patrzył na moje czoło.
- Co? - spytałam go.
- Nieźle cię urządziła - wzruszył ramionami i włożył ręce do kieszeni spodni. Nie ruszył się z miejsca. Przez jego czarną koszulkę widziałam, że ma napięte mięśnie. Cały czas był czujny. Cholera, czy on się mnie boi? Stał nadal w tej samej pozycji i nie podchodził bliżej. Wcześniej dzieliła nas ściana i szyba. Teraz dzieliło nas kilka metrów i para kajdanek.
- Taak - zmarszczyłam czoło i odwróciłam wzrok, nie chcąc patrzeć mu w twarz. Jak mam to powiedzieć? Jak wyznać mu prawdę, tak, by uwierzył? Nie myślałam, że powiedzenie czegoś na serio jest takie trudne. Chyba łatwiej było skakać z budynku na budynek, na wysokości 30 metrów.
- Wiesz... - zaczęłam. - Muszę ci coś powiedzieć.
Milczał. Słyszałam tylko jego niespokojny oddech. Spojrzałam na niego nieśmiało i cicho westchnęłam. Muszę się w końcu przełamać.
- Ja...
- Zaczekaj - przerwał mi. Nie tego się spodziewałam. Uniosłam brwi i zastygłam w bezruchu. - Nic nie mów. Miałaś rację.
Zaczęłam się bać. Co on chce zrobić i do czego zmierza? Zrobił kilka kroków w moją stronę. Chciałam się odsunąć, żeby zachować nasz poprzedni dystans, ale nie mogłam. Podchodził coraz bliżej, aż stanął obok łóżka. Ja tylko spoglądałam na niego z przerażeniem.
- Gwiazdka miała rację i ty też. Za bardzo się w to zaangażowałem - opuścił wzrok. - Tylko, że ja taki jestem. Jak pojawi się jakaś zagadka, to po prostu nie mogę wytrzymać, aż jej nie rozwiążę. A ty pojawiłaś się tak nagle i ...
- Megan. Mam na imię Megan - przerwałam mu, tak jak on mi przed chwilą. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Czarne kosmyki włosów zakrywały mu czoło. Chciałam by zdjął maskę i pokazał mi swoje oczy, które miały w sobie tyle dobra. Miałam ochotę go przytulić, wszystko mu powiedzieć. Ale nie mogłam. Znów wszystko bym zepsuła, on próbowałby zdobyć dowody i oddaliłby się od Gwiazdki. To nie tak miało działać. Miał swoje życie, w które ja bezczelnie się wepchnęłam. I po co to wszystko? I tak nigdy nie będę mogła być obok niego, nic nigdy nie będzie normalne.
- Dlaczego mówisz mi to teraz? - powiedział cicho. Zbliżył się do mnie jeszcze, tak, że nasze twarze dzieliło tylko kilkanaście centymetrów. O nie. O nie!
- Nie wiem. Mogłam powiedzieć ci od razu - zaczęłam szybciej oddychać i chciałam się od niego odsunąć, ale nie było gdzie.
- Za długo czekałaś - poczułam jego oddech na swojej twarzy. Wiedziałam co chce zrobić, ale nie mogłam na to pozwolić. Odwróciłam głowę gwałtownie i sprawiłam, że moje czarne włosy musnęły mu twarz.
- Przepraszam - szepnęłam.
Usłyszałam jak wychodzi przez drzwi. Dużo spraw pokomplikowało się bardziej niż chciałam.
_____________________________
Notka dodana z opóźnieniem, bo jestem na wakacjach ^^. Kolejna pojawi się być może w czwartek. Jak myślicie? Megan uda się uciec? A może trafi do Belle Reve i stamtąd będzie planować? Piszcie ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nooo nieźle!! Takiego zakończenia to się ja nie spodziewałam! Ale podkręciłaś atmosferę... Własną siostrę chciał pocałować ;DD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Megan jakoś ucieknie, zanim znów spojrzy Dickowi w oczy :)) Kurczę, Gwiazdka to się ostro wkurzy, jak się dowie. Już nie mogę się kolejnej części doczekać ^^
Hymmm... Gdy zaczęłam czytać twojego bloga Megan była pewnym siebie, czarnym charakterem. Bardzo spodobało mi się jej usposobienie. I w ogóle była genialna. Teraz zrobiła się miękka i słaba. Przypomina mi trochę plastelinę, albo kaszę mannę XD przepraszam za to porównanie, ale kurde...
OdpowiedzUsuńP.S. CZY ON PRÓBOWAŁ JĄ POCAŁOWAĆ!!?? Bo wiesz, chyba nie chcesz narażać się na gniew wielbicieli pary Gwiazdki i Robina :D
Bardzo ładnie piszesz i nie przestawaj :*
Miłych wakacji Pozdrawiam
Właśnie taka miała się stać przez tą całą sytuację :)) Mogę ci tylko powiedzieć, że z upływem czasu powróci do swojej pewności siebie i częściowego "egoizmu". Piszę w cudzysłowie, bo jednak zda sobie sprawę, że nie tylko ona się liczy na świecie.
UsuńOjć, za dużo zdradziłam ;)
Ja też jestem wielbicielką tej pary! Chciałam trochę was zaskoczyć fabułą, żeby nie było nudno ;P
Rozdział jak zawsze był super! Z tym pocałunkiem to rzeczywiście duże zaskoczenie :D No i chciałam dodać, że nominuję twojego bloga do Vertalise Blogger Awards ^^ szczegóły na stronie : http://opowiadania-nancy.blog.pl/
OdpowiedzUsuńWow, dziękuję :) Nie spodziewałam się takiej miłej niespodzianki!
Usuń