"Kiedy usiłujemy ukryć nasze najskrytsze uczucia, zdradzamy się całym sobą."
- Frank Herbert
*Rozdział z punktu widzenia Dicka*
- Mówię ci przecież, nie wiedziałem że ucieknie! - krzyknąłem Cyborgowi w twarz.
Stali naprzeciw mnie. Cała trójka. Raven siedziała na sofie z otwartą książką na kolanach. Ona jeszcze nie zdążyła nic powiedzieć, tylko ja Cyborg krzyczeliśmy na siebie nawzajem.
Cały czas miałem zaciśnięte pieści. Złość wypełniała mnie całego, byłem wściekły, że nie potrafili mnie zrozumieć. Nie potrafili zrozumieć mojej sytuacji i położenia, szczególnie on. Stał wpatrzony we mnie ze wzgardą w oczach, trwał przy swoich przekonaniach. Obok niego stała Gwiazdka, która przytłoczona całą sytuacją wpatrywała się w podłogę, z zaszklonymi oczyma. Chciała się rozpłakać i ledwo trzymała się na nogach. Miałem ochotę ją przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale ona też uważała mnie za zdrajcę. Bestia spoglądał na nią zmartwiony, co jakiś czas wtrącając swoje trzy grosze do rozmowy. Wszyscy byli na mnie źli. Wszyscy, z wyjątkiem Raven.
- Tak?! - wybuchł Cyborg. - To czemu pozwoliłeś jej uciec? Czemu jej pomogłeś? Mieliśmy ją w garści, ale ty zawsze musisz coś namieszać.
- A co miałem zrobić?! - zaczynałem czuć, że coraz gorzej znoszę tą sytuację. - Myślisz że to tak łatwo, powiedzieć siostrze, że się jej nie chce? Co z resztą byłoby kłamstwem.
Usiadłem zmęczony obok Raven na sofie. Oparłem czoło na dłoniach i wlepiłem wzrok w podłogę. Zacząłem głęboko oddychać i próbowałem się uspokoić.
- Jest przestępcą, kradła, zabijała i włamywała się do sklepów, a ty ją bronisz - wycedził Cyborg przez zęby. - Należy się jej więzienie, a nawet więcej.
- Nie masz prawa tak mówić - powiedziała cicho Raven. - Nie tobie jest dane sądzić, kto zasługuje na śmierć. Nikomu nie jest dane.
- No proszę, odezwała się współsprawczyni przestępstwa - powiedział Cyborg i przewrócił oczyma.
- Żadnego przestępstwa nie było - odpowiedziała, trzaskając książką i odkładając ją obok.
- Nie?! A co to niby było? - spytał. - Ty, najpierw zataiłaś przed nami prawdę o tej całej Megan, a później nie chciałaś nam pomagać przy jej schwytaniu. A ty! - powiedział, wskazując na mnie. - No co tu mówić! Chciałeś jej pomóc w walce z nami! A potem pozwoliłeś uciec niebezpiecznej, uzbrojonej kryminalistce!
Zrobiło się cicho. Nikt nie chciał nic więcej mówić. I mnie i Raven mieli za zdrajców. Z resztą, Raven nie chciała w tym uczestniczyć. To Megan powiedziała jej wszystko. A właściwie, pokazała. W dzień jej ucieczki z wieży Raven przyszła do mnie i potwierdziła moje podejrzenia. A ja jak idiota poszedłem jej szukać. Ale nie mogłem nie iść. Tak długo tęskniłem za rodziną, że musiałem coś zrobić, by chociaż ją odzyskać. Mimo, że staliśmy po dwóch różnych stronach.
- Teraz nic nie macie do powiedzenia tak? - powiedział nadal zdenerwowany Cyborg. - Nawet nie raczycie nam z łaski swojej powiedzieć, po co był ten cały cyrk?
Prychnąłem i splotłem ręce na piersi. Odwróciłem wzrok od ich skrzywdzonych twarzy. Nie chciałem na nich patrzeć, ani im się tłumaczyć. I tak mnie nie zrozumieją.
- Dlaczego nic nam nie powiedziałeś? - spytał mnie Bestia.
- To nie była wasza sprawa - odpowiedziałem, nie patrząc mu w oczy. Poczułem, że Raven kładzie mi rękę na ramieniu.
- No jasne, że nie nasza. Przecież przyjaciele nic sobie nie mówią - wtrącił się Cyborg.
- Co ci miałem powiedzieć?! - podniosłem się gwałtownie. - Że patrzyłem, jak moja rodzina umiera? Że nie mogłem nic zrobić? Wiesz ile lat ja się za to obwiniałem? Codziennie, gdy się budziłem przypominałem sobie, że zostałem sam, że nie mam nikogo! A gdy pojawia się Megan, moi 'przyjaciele' chcą mi ją zabrać.
Widziałem współczucie na ich twarzach. Ale nie chciałem tego. Chciałem być sam. Więc odwróciłem się i wyszedłem z pokoju na korytarz. Czułem ich wzrok na plecach. Nie mówili nic by mnie zatrzymać, najwyraźniej już dość się mnie nasłuchali. Oparłem się o czarną ścianę plecami.
Drzwi się otworzyły, a Raven stanęła obok mnie. Spoglądała na mnie z troską swoimi granatowymi oczyma. Tylko ona mnie rozumiała.
- Jak się trzymasz? - spytała spokojnie.
- Niezbyt dobrze - westchnąłem.
Nic nie odpowiedziała. Wyraźnie się nad czymś zastanawiała. Spojrzałem na nią. Nadal próbowałem się uspokoić, w środku mnie szalały emocje.
- Coś się stało? - zapytałem ją. Ona naciągnęła kaptur na włosy i wlepiła wzrok w buty.
- Nie, nic szczególnego. - wyczułem w jej głosie, że coś przede mną ukrywa.
- Mów - zachęciłem ją.
Zawahała się chwilę i już chciała coś powiedzieć, ale drzwi ponownie się otworzyły. Stanęła w nich Gwiazdka, ze łzami w oczach. Trzymała w mocnym uścisku własne przedramiona. Spojrzała na mnie smutno zza rudych włosów. Odwróciłem wzrok, chcąc uniknąć łez, które cisnęły mi się do oczu. Ona już płacząc, odfrunęła do swojego pokoju.
- Zraniłem ją - pomyślałem na głos.
- Ona tego nie rozumie - powiedziała Raven. - Jej siostra jest taka sama, ale ona mimo to pomogła ją złapać. Może jeśli jej wytłumaczysz, jak się ma sytuacja Megan, wybaczy ci.
Przytaknąłem i ruszyłem do pokoju Gwiazdki. Stanąłem przed zamkniętymi drzwiami, ale gdy miałem zapukać, ręka zawisła mi w powietrzu. Opuściłem głowę i ze wstydem powiedziałem sam do siebie:
- Najpierw ją krzywdzę, a potem nie mam odwagi jej przeprosić. Jestem idiotą.
Odsunąłem się od drzwi i usiadłem obok. Oparłem się o ścianę i położyłem głowę na dłoniach. Nie usłyszałem otwierających się drzwi i Gwiazdki, wychodzącej przed pokój.
- Masz rację, jesteś - powiedziała cicho, pociągając nosem.
- Gwiazdka - podniosłem się szybko i stanąłem przed nią.
Miała zaczerwienione oczy i policzki. W ręce trzymała chusteczkę, którą co jakiś czas przecierała oczy. Była smutna, zawiedziona i zmartwiona. Nie chciałem, żeby sprawy skomplikowały się w ten sposób.
Ona weszła do pokoju, a ja za nią. Odwróciła się do mnie plecami i stanęła twarzą do okna. Usłyszałem jej szloch. Podszedłem bliżej i chwyciłem ją delikatnie za rękę. Stanąłem do niej twarzą i chciałem przytulić, ale odepchnęła mnie.
- Wiem, że bardzo cię skrzywdziłem. Ale tego żałuję. Proszę, wysłuchaj mnie - prosiłem ją drżącym głosem. Byłem wręcz załamany tym, co jej zrobiłem.
Spojrzała mi w oczy, nadal smutna. Powoli przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem. Ona płakała mi w bluzkę i cała drżała. Ja próbowałem zebrać myśli, żeby wszystko jej wytłumaczyć.
- Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem. Ani tobie, ani reszcie drużyny. Ale Megan mogła w każdej chwili odejść i musiałem coś zrobić. Chciałem jej wytłumaczyć, że powinna się zmienić, ale ona zaczęła mi mówić, że nie chciała tak postępować i opowiedziała mi jak ciężko miała w życiu, a ja nie przerywałem i widziałem, że na prawdę jej na mnie zależy. Raven opowiedziała mi wszystko, co zobaczyła w jej umyśle, że cały czas starała się być przy mnie i że mnie szukała. Wtedy uświadomiłem sobie, jak bardzo samotny ja byłem, po śmierci rodziców i...
Gwiazdka przerwała mi, spoglądając z uśmiechem w oczy. Wyglądała tak ślicznie, z zaczerwienionymi policzkami i słodkim uśmiechem na twarzy. Odgarnąłem rude kosmyki włosów z jej twarzy za ucho.
- Za dużo mówisz - roześmiała się krótko.
Zbliżyliśmy do siebie nasze twarze. Spojrzałem w jej duże i piękne zielone oczy. Delikatnie złączyliśmy nasze usta. Czułem jak bardzo jest delikatna i krucha. Nie mogę pozwolić, żeby coś jej się stało.
- To znaczy że mnie rozumiesz? - spytałem z nadzieją w głosie.
- A jak myślisz? - uśmiechnęła się.
Objąłem ją w pasie i odwzajemniłem uśmiech. Położyła mi ręce na ramionach. Czułem jak spokojnie oddycha, śledziłem ruch jej oczu. Otarłem delikatnie łzę spływającą po jej policzku.
- Jesteś taka piękna - powiedziałem cicho.
- Może nasze gołąbki odkleją się od siebie? - spytał ze śmiechem Bestia, stojący w drzwiach. Odwróciłem głowę w jego stronę. Obok niego stała Raven, która także się uśmiechała. Cyborg stał na zewnątrz, z obrażoną miną i opierał się o ścianę korytarza.
- Jak długo tu stoicie? - zdziwiła się Gwiazdka.
- Dość długo by zobaczyć, jak dobieracie się sobie do gardeł - mruknął Cyborg, omijając Bestię i Raven. Wszedł do pokoju i usiadł na fioletowym łóżku Gwiazdki. Wyglądał, jakby był zmuszony do przyjścia tutaj.
- Jesteśmy tu wszyscy, więc czas wytłumaczyć sobie kilka kwestii - powiedziała Raven, stając między mną a Cyborgiem. Patrzeliśmy sobie ze złością w oczy.
Gwiazdka położyła mi rękę na ramieniu i spojrzała uspokajająco w oczy. Rozluźniłem mięśnie i uspokoiłem się. Nie chciałem kolejnej kłótni.
- Nikt z nas nie chciał kłamać, ani nikogo zdradzać - zaczęła Raven. Spojrzała na nas obu przelotnie, sprawdzając jak zareagujemy. - Nic wam nie mówiłam, bo uznałam, że to Megan musi powiedzieć Robinowi prawdę. Sprawy się skomplikowały, gdy uciekła. Tak samo Robin postanowił samotnie porozmawiać z siostrą, bo to była jego osobista sprawa. Nikt nie powinien go winić za to, że chciał nawiązać więź z Megan. Powinniśmy zrozumieć to, że jest ona... w trudnej sytuacji - powiedziała spokojnie.
- Chwila. W jakiej trudnej sytuacji? - spytałem zdziwiony.
- Podczas gdy obserwowałam myśli Megan, ona usilnie próbowała coś ukryć. Nie udało mi się całkowicie tego zobaczyć, ale... - Raven przerwała i spojrzała na mnie.
- Ale... co? - zniecierpliwił się Bestia.
- Udało mi się dostrzec w jej wspomnieniach, że szkoliła ją organizacja o nazwie Cienie. Ona jednak dwa lata temu zbuntowała się przeciwko nim dlatego, że szukała ciebie - wskazała na mnie Raven. - Gdy zobaczyłam moment, w którym odchodziła, pewna blond włosa kobieta wypowiedziała słowa. Słowa przekleństwa, które rzuciły Cienie na Megan.
- Cienie przysięgły jej zemstę? - domyślił się Cyborg.
- Coś o wiele gorszego - Raven pokręciła głową. - Megan próbowała to ukryć, ale podświadomość przejęła kontrolę... Jej umysł wytworzył obrazy, na których umierałeś - dokończyła, patrząc mi w oczy.
Zastygłem w bezruchu. Po co? Po co Megan wyobrażała sobie moją śmierć? Moi przyjaciele byli tak samo zdziwieni co ja. Nic nie rozumiałem.
- Cienie cię zabijały. To właśnie jest przysięga. "Krew za krew. Życie za życie. On za ciebie". To właśnie powiedziała kobieta, gdy Megan odwróciła się i odeszła - powiedziała cicho Raven.
- Megan nie chciała, żebyś wiedział. Dlatego nic nie powiedziała - stwierdziła Gwiazdka i zmartwiona spojrzała na mnie.
- Cienie są potężnym wrogiem. Działają dziesiątki lat na całym świecie i posiadają mnóstwo sprzymierzeńców. Ich wojownicy są szkoleni od dzieciństwa w walce. Wyobraźcie sobie całą armię ludzi, którzy są równie sprawni co Megan, lub nawet o wiele potężniejsi - dodała Raven.
- I dlatego będzie taka głupia i spróbuje zmierzyć się z nimi sama?! - krzyknąłem zdenerwowany.
Podszedłem do okna. Próbowałem nie dopuszczać do siebie myśli, że Megan nie powiedziała mi tego. Miałem ochotę znaleźć ją i znów zacząć wyzywać. Z drugiej strony narażała życie, żeby Cienie mnie nie dorwały. Ale ja też potrafiłem się obronić.
- Musimy ją znaleźć i wyciągnąć od niej informacje, gdzie jest kryjówka Cieni. Skoro kiedyś z nimi pracowała, na pewno to wie - powiedziała Gwiazdka.
- Tak. Musimy - potwierdziłem.
Gdy tylko ją znajdę, dam jej do zrozumienia, że sam potrafię sobie poradzić. Megan nie musi stawać w mojej obronie. Nie pozwolę jej zmierzyć się z Cieniami samotnie.
Łaaaaaał. *.* Hej, wszystko się coraz bardziej rozkręca. Jestem ciekawa, jak sobie Tytani poradzą z Cieniami. BTW, trafiła ci się z jedna literówka.
OdpowiedzUsuń"Czułam ich wzrok na plecach." Tu raczej "czułem" bo to jest z perspektywy Robina. ;)
Uwielbiam twój styl pisania, no. Pozdrawiam. ^.^
No... teraz będzie jazda :D I cieszę się że pogodziłaś Star i Robina ^^ Teraz czekam na punkt widzenia Megan.
OdpowiedzUsuńAle sweeet rozdział ^^.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego.
Czemu ja nie umiem pisać tak dobrze jak ty ????
Will
Daj spokój! Bo się rumienię ;))
UsuńTy też świetnie piszesz, trzeba uwierzyć w swoje możliwości!
Ahhh... Teraz będzie tylko ciekawiej! Ale się Megan zdziwi jak się dowie, że Dick już wie o tym całym spisku Cieni. Założę się, że znów się pokłócą.
OdpowiedzUsuńI nadal zżera mnie ciekawość kim jest ta blondi z poprzedniego rozdziału?!