czwartek, lutego 13, 2014

Rozdział 6 (41). "Kręta droga prowadzi do zwycięstwa"

"Zwycięstwo to bardzo smutna historia."
  - J. R. R. Tolkien

     Ruda czupryna Wally'ego co chwilę przebiegała mi przed oczyma. Denerwowało mnie to, że ciągle robi zamieszanie. Z drugiej strony to dzięki niemu mogliśmy niezauważalnie przenieść wszystko ze skradzionej ciężarówki do środka. Większość jak zwykle stanowiło jedzenie. Wally jadł za trzech. Mimo to, ciągle był chudy. Codziennie biegał tyle, że spalał wszystkie kalorie.

     Gdy skończyliśmy, kazałam odstawić ciężarówkę na jakiś parking. Sama weszłam do kryjówki, przez ukryte w podłodze drzwi. Po krótkiej wędrówce w dół, po metalowych drążkach, które przybrały czułe miano 'schodów', w końcu stanęłam w jasnym korytarzu. Zapięłam bluzę i ruszyłam przed siebie. Miałam jeszcze zajrzeć do Damiana, zanim znów wyjdę. Pewnie teraz podejmuje próby ponownego stanięcia na nogi. Wczoraj obserwowałam, jak za pomocą kul próbuje chodzić. Przy okazji wykrzyczał kilka przekleństw i stłukł leżącą na biurku zapasową żarówkę. Mimo, że gips mieliśmy ściągnąć jutro, on nie potrafił pogodzić się z myślą, że czwarty dzień z rzędu będzie musiał samotnie siedzieć w pokoju.
     Drzwi były otwarte. Pchnęłam je jedną ręką i stanęłam w progu. Damian stał naprzeciw mnie i z trudem stał, opierając się o biurko. Miał kwaśną minę i patrzył na mnie zmęczonym wzrokiem. Roześmiałam się krótko i podeszłam do niego. Objęłam go delikatnie i zmierzwiłam mu włosy.
     - Ugh. Nie puszczaj mnie - jęknął zrezygnowany.
     - Ohh... Tak bardzo lubisz, gdy cię przytulam?
     - Nie o to chodzi - powiedział, podnosząc głowę. - Jak mnie puścisz, to się przewrócę.
     Wybuchnęłam śmiechem i pomogłam mu usiąść. Uśmiechnął się lekko. Wstałam i zaczęłam szukać mojej broni w szufladzie.
     - Dziś po nią idziecie? - spytał się, gdy wyjęłam z biurka moje sai. Przypięłam je do biodra i odgarnęłam włosy z czoła. Znów usiadłam obok Damiana, który położył się na łóżku i wbił wzrok w sufit.
     - Tak. Biorę ze sobą Wally'ego. Rachel jest trochę zajęta, bo przybyło nam rannych. W północnej części miasta miały miejsce jakieś bójki - zamyśliłam się. Ludzie coraz częściej podejmowali walkę ze Srebrnymi. Nie wiedziałam czy to dobrze, czy może wręcz przeciwnie. Owszem, potrzebowaliśmy każdej dodatkowej pary rąk, ale lepiej byłoby, gdybyśmy teraz gromadzili siły, by później zaatakować.
     - Nie rozumiem, dlaczego uciekła. Razem dalibyśmy radę ich pokonać. Skoro należała do tej samej drużyny co Rachel, to potrafi się bronić. I zachowała swoje moce. Musi umieć latać, przecież zniknęła mi z oczu w ciągu kilku sekund - zastanawiał się Damian. Położyłam się obok niego.
     - Ja także tego nie rozumiem. Ale wszystko się wyjaśni, gdy ją znajdziemy.
     - Może jest ktoś jeszcze? Mogła nie ukrywać się sama. Może uciekła, bo bała się, że ta druga osoba została złapana?
     - Możliwe - potwierdziłam cicho. Przez głowę przemknęła mi pojedyncza myśl, ale odrzuciłam ją. Wolę nie robić sobie nadziei. Rachel widziała, jak aresztowano całą drużynę. Poczułam na sobie wzrok Damiana. Odwróciłam głowę w jego stronę. Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie pytająco.
     - Czy... Richard i ona... Coś ich łączyło? - zawahał się.
     - Skąd wiedziałeś? - zdziwiłam się. Uśmiechnął się tajemniczo i znów skierował wzrok na sufit. - Rachel ci powiedziała?
     - Nie. Sam się domyśliłem. Sposób, w jaki o niej mówisz sugeruje, że nie darzyłaś jej szczególnie ciepłym uczuciem. Lub odwrotnie, ona ciebie nie lubiła. Czyli... Obie kochałyście jedną osobę, tylko że w inny sposób.
     - Sprytny jesteś - uśmiechnęłam się. - Masz rację. Nie lubiłyśmy się, bo Richard mnie bronił. On wybaczył mi wszystko co zrobiłam, ale... reszcie zajęło to więcej czasu. To trochę skomplikowane. Z resztą, wiesz jak to jest.
     Oboje zamilkliśmy. Wspominanie tego, co było kiedyś, nadal sprawiało mi ból. Starałam się mówić o tym więcej, jak to poradziła mi Rachel. Ona sama tak robiła. Wszyscy jednak musimy żyć teraźniejszością. Myślenie o własnych błędach nie sprawi, że znikną. Trzeba iść do przodu.
     - Pójdę już - powiedziałam cicho i podniosłam się. Damian się nie ruszył, nadal wpatrywał się w sufit. Wyszłam z pokoju i zamknęłam cicho drzwi.

     Szłam obok Wally'ego jedną z ulic Gotham. Mieliśmy szczęście- zauważyliśmy Kori już po chwili. Teraz szybkim krokiem szła przed nami. Śledziliśmy ją. Chciałam wiedzieć, gdzie się ukrywa. Naciągnęłam kaptur mocniej na głowę, czując nasilający się wiatr.
     - Kiedy masz zamiar z nią w końcu porozmawiać? - zniecierpliwił się Wally.
     - Gdy dotrzemy do miejsca, gdzie się ukrywa - powtórzyłam po raz trzeci. Wally westchnął.
     Skręciliśmy w prawo, nadal podążając za Kori. Znów miała na sobie czarny płaszcz. Rozejrzała się na boki, ale nie zauważyła nas. Sama zaczęłam się denerwować. Może tylko próbuje nas zgubić? Musimy się pospieszyć. Po ostatnich wydarzeniach nie było bezpiecznym przechadzanie się po ulicach. Wszędzie kręcili się uzbrojeni Srebrni i policja.
     Nadal byliśmy na przedmieściach, ale zaczęło się pojawiać więcej osób. Przyspieszyliśmy, by jej nie zgubić. Ktoś trącił mnie w ramię. Nie obejrzałam się. Kori skręciła nagle, a my za nią. Stanęliśmy w wąskim przesmyku między dwoma blokami. Zatrzymaliśmy się. Stąd nie było wyjścia, oprócz tego w którym teraz staliśmy. Spojrzałam na Wally'ego porozumiewawczo. Dogonił Kori i chwycił ją za przedramię. Wyszarpnęła się i cofnęła. Przylgnęła do szarej ściany budynku. Podeszłam do nich.
     Dziewczyna zdjęła kaptur. Jej długie, rude włosy opadły na twarz, a zielony oczy spojrzały prosto na mnie. Koriand'r. Do teraz trochę powątpiewałam w historię Rachel i Damiana. Ja też zdjęłam kaptur. Na mój widok trochę się zdziwiła, ale później jej twarz rozjaśnił uśmiech. Ciągle miała w sobie mnóstwo radości.
     - Megan? - odetchnęła z ulgą, po czym podeszła i przytuliła się do mnie. Niechętnie odwzajemniłam uścisk. To nie było miejsce ani czas na takie wygłupy. - Nareszcie ktoś, kogo znam. Wiesz, gdzie jest reszta drużyny?
     - Tylko Victor i Rachel. Mogłabyś mnie puścić? - rzuciłam. Odsunęła się trochę, zakładając kosmyk włosów za ucho. Rozejrzałam się niespokojnie. - Gdzie się ukrywałaś? To nie jest miejsce na rozmowę.
     Odwróciła się i ruszyła głębiej w uliczkę, a my podążyliśmy za nią. Zatrzymała się obok czarnej, zniszczonej poręczy i zeszła po schodkach na dół. Otworzyła czarne drzwi. Weszliśmy do środka, a Kori zapaliła światło. Szybko zablokowała drzwi.
     To było niewielkie pomieszczenie, w dobrym stanie. Pod ścianą stała szafa i stół. Leżało na nim kilka rzeczy. Wally usiadł na podłodze, a mi pokazał dłonią krzesło, zaraz obok. Usiadłam, obserwując Kori. Odsunęła kołdrę i zasłoniła własnym ciałem coś, co leżało pod nią.
     - Ukrywam się tutaj od roku. Jak na razie nikt mnie nie szukał. Musiałam zrobić wszystko, żeby jej nie znaleźli - wyjaśniła szybko. Spojrzałam na Wally'ego, unosząc jedną brew. Wzruszył ramionami. Nagle usłyszałam krótki, dziecięcy krzyk. Kori odwróciła się, pokazując szczelnie zawiniętą w kocyk dziewczynkę. Miała zielone oczy i czarne włosy. Mogła mieć najwyżej pół roku. Oboje wstrzymaliśmy oddech. Gdy się otrząsnęłam, wstałam gwałtownie z krzesła.
     - Cholera jasna - rzuciłam na głos. - Nie mów mi tylko, że to twoje dziecko.
     Spojrzałam błagalnie na Kori, ona jednak spuściła głowę. Zacisnęłam zęby i walnęłam pięścią w ścianę. Po chwili wzięłam głęboki oddech i wyjęłam komórkę z kieszeni. Szybko zadzwoniłam do Rachel.
     - Namierz mnie i przyjdź jak najszybciej - powiedziałam krótko, rozłączając się. Kori obserwowała mnie z obawą. Nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy. Kto był takim idiotą, żeby się z nią przespać?!
     - Kto jest ojcem? - usłyszałam pytanie Wally'ego. Podszedł do Kori i zaczął przyglądać się dziewczynce. Przeczesałam włosy palcami i zaczęłam głęboko oddychać. Spokojnie.
     - Yhh... - zawahała się Kori. Ja w tym czasie zaczęłam rozmyślać, co zrobię z tą sytuacją. Nie ma mowy, żeby tutaj została. - Richard Grayson.
     Znieruchomiałam. Przez kilka sekund wpatrywałam się z niedowierzaniem w ścianę. Później odwróciłam się w ich stronę i spojrzałam morderczym wzrokiem na Kori.
     - Co wy sobie wyobrażaliście, do cholery?! - krzyknęłam na nią. Dziewczynka zaczęła płakać, ale w tym momencie miałam to gdzieś. - Tylko ty i mój brat mogliście wpaść na tak idiotyczny pomysł! Jestem na prawdę ciekawa, czy to ty zaciągnęłaś go do łóżka, czy może on ciebie. Mam nadzieję, że świetnie się bawiłaś, bo ja w tym momencie mam ochotę wyrzucić cię na ulicę!
     W jej oczach pojawiły się łzy. Szybko zacisnęła powieki i odwróciła głowę. Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach. Jak on mógł?! Nagle zapragnęłam pobiec do więzienia, znaleźć go i stłuc. Byłam bliska popadnięcia w rozpacz. Co ja mam z tym zrobić? Miałam dość problemów i zajęć. Mieliśmy wojnę!
     - Czy on w ogóle wie? - spytałam już spokojniej.
     - Nie - wydusiła Kori.
     - Wspaniale - rzuciłam ironicznie. W tym samym momencie z ziemi wyłoniła się Rachel. Zauważyła mnie, bliską załamania i Kori, z łzami w oczach, trzymającą dziewczynkę w ramionach. Przez chwilę nic nie mówiła.
     - Wolę nie pytać, aż się nie uspokoicie - skomentowała. Spojrzałam na nią, zrezygnowana. Podeszła do mnie i podniosła z podłogi. Przejechałam sobie dłonią po twarzy i wzięłam głęboki wdech. Najpierw ranny Damian, teraz to. Jest coraz ciężej. Ile jeszcze załamań i bólu mnie czeka, by osiągnąć zwycięstwo?

     Po godzinie przenieśliśmy się do kryjówki. Wszystko sobie wyjaśniliśmy i uspokoiliśmy się. Dziewczynka miała na imię Mar'i i miała siedem miesięcy. Richard nic nie wiedział, Kori to przed nim ukryła. Udało jej się uciec z rąk Srebrnych, gdy aresztowali resztę drużyny. Zachowała swoje moce i ukrywała się przez większość czasu. Wymykała się co jakiś czas, by ukraść jedzenie.
     Rachel sprawdziła, czy obie są zdrowe. Wszyscy nadal byliśmy w niezłym szoku. Nie potrafiłam uwierzyć w to, że Richard ma z nią dziecko. To było nieprawdopodobne. Richard zawsze był odpowiedzialny i nie zrobiłby czegoś tak głupiego. Tylko że zrobił. Chyba jednak nie znałam go tak dobrze, jak myślałam.
     Siedzieliśmy w wolnym pokoju, który teraz należał do Kori. Opierałam się o ścianę i wpatrywałam we własne buty. Rachel rozmawiała z Koriand'r, ale nie słuchałam ich. Myślami byłam gdzie indziej. Szukałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Co miałam z tym zrobić? To nie jest miejsce dla nich obu. Tutaj mieszkały tylko osoby, które same potrafiły o siebie zadbać, nie sprawiały problemów. Najlepszym wyjściem byłoby odesłanie ich do jakiejś rodziny, która przygarnęła już kilka dzieci. Wtedy nie musiałabym się martwić ani o Kori, ani o Mar'i. Ale ona w życiu się na to nie zgodzi.
     - Co zamierzasz zrobić? - usłyszałam Rachel. Podniosłam wzrok. Stała naprzeciw mnie, czekając na odpowiedź.
     - Nie mam pojęcia - westchnęłam. Spojrzałam na Kori, siedzącą na łóżku. Trzymała w dłoniach Mar'i. Dziewczynka była do niej podobna. Miały te same oczy, ten sam kształt twarzy. Kolor włosów był identyczny jak mój i Richarda. Gdybyśmy nie mieli wojny, zareagowałabym inaczej. Ale jak ona to sobie wyobraża?
     - Posłuchaj Kori - odezwałam się w końcu. Stanęłam obok łóżka. - Nie wiem, co z tobą zrobić. Jest wojna, a tutaj mieszkają ci, którzy potrafią o siebie zadbać. Richarda tu nie ma. Ja mam na głowie tyle spraw... Musisz poradzić sobie sama. Proszę cię tylko, nie spraw mi kłopotów. I nie pokazuj się z dzieckiem. Nie chcę, żebyś wywołała zamieszanie.
     - Dziękuję - powiedziała cicho. Odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
     - Na to jeszcze za wcześnie.
____

Taa... Nie zabijajcie mnie x.x ! Ja i moje szalone pomysły...
i Obiecana galeria :))   ( więcej obrazków może pojawić się dopiero po południu - mam lekki problem z netem )



Richard ( no cieszcie się, cieszcie :3 ) i Mar'i


Garfield! 


Richard i Kori


Nowa postać :3 ( nie zdradzę imienia )


Rodzinka Wayne ( od lewej: Jason, Cass, Steph, Damian, Tim, Richard, Barbara )


Damian :)



I moje ulubione ^^




7 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział, chociaż trochę krótki! Szczerze się tego nie spodziewałam. Pyt. 1: Kto kogo zaciągnął do łóżka? :D Pyt. 2: Gdzie do cholery jest Richard?! i Jakim cudem mógł nie wiedzieć o ciąży swojej dziewczyny? Jestem ciekawa miny Victora kiedy dowie się o tym wszystkim. Mógłby na jakiś czas zastąpić ojca małej, bo przecież bez mocy jest mniej warty w walce niż Star umiejąca latać, strzelać kulami energii oraz posiadająca ogromną siłę (pomijając ogromne doświadczenie w walce i przebiegłość, skoro umiała sama usiec Srebrnym) ;) Poza tym moim zdaniem dziecko powinno już latać z nożem i zarzynać wrogów XD Ta dziewczyna na pierwszym zdjęciu to ona? Wiem, głupie pytanie... Beautiful Alice :* Tak jeszcze a propos zdjęć: Kto jest na ostatnim? Nightwing bo ma takie paski na plecach i kto jeszcze?
    Pozdrawiam i czekam na next....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Richarda porwali rudzi murzyni :D Ale tak na serio, to jest w więzieniu. Innym niż Gar, on jest w tym drugim :D Ale namieszałam xD Na pierwszym obrazku jest prześladowczyni Garfielda :3 A na ostatnim Richard z Kori ( takie luźne wyobrażenie, Kori wygląda trochę inaczej ). Pózniej wrzucę jeszcze kilka obrazków, teraz nie mam dostępu do komputera i piszę z komórki.

      Usuń
  2. Nieeeeee!!!! Tylko nie rudzi murzyni!!!! A... jest w więzieniu. Ufff... kamień z serca. Przynajmniej może być trochę spokojniejszy przy podnoszeniu mydełka XD
    Kori wygląda jak mała dziewczynka, ale i tak słodkie zdjęcie :) Będę jeszcze zaglądać w poszukiwaniu obrazków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał! No tego to się nie spodziewałam. Masz dar zaskakiwania ludzi :D Tylko szkoda że tak krótko... Znowu z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy ;)
    ~Ajia~

    OdpowiedzUsuń
  4. ...
    przeważnie nie wzywam imienia pana Boga na daremnie, ale...
    CHRYSTE PANIE NA BANANIE!!!! O.o
    Tego się nie spodziewałam ._. Ale nawet fajnie ^^ Lubię jak ludzie rujnują mi psychikę ^^ co mi tam ^^
    Mój ulubiony fragment? C:
    " - Ugh. Nie puszczaj mnie - jęknął zrezygnowany.
    - Ohh... Tak bardzo lubisz, gdy cię przytulam?
    - Nie o to chodzi - powiedział, podnosząc głowę. - Jak mnie puścisz, to się przewrócę."
    HAHAHAHAHAHA!!! JEB! XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze wciagajaca notka :) Nie wiem czemu :p ale nie mogę doczekać się następnej notki ^^ Wstaw ją najszybciej jak możesz :p Jeszcze co do rozdziału mam ten sam ulubiony fragment co will :)
    ~Eva

    OdpowiedzUsuń
  6. taaa...
    WSPANIALE!!!!! aleś namieszała! Śmiać się mi chciało gdy:
    " - Ugh. Nie puszczaj mnie - jęknął zrezygnowany.
    - Ohh... Tak bardzo lubisz, gdy cię przytulam?
    - Nie o to chodzi - powiedział, podnosząc głowę. - Jak mnie puścisz, to się przewrócę."
    SUPER!!! Superowa notka! Genialna! po prostu masz dar mieszania i wciągania. i ci rudzi murzyni.... ;P
    Poza tym rozwalają mnie komentarze Scary Girl. ;P
    Alfik

    OdpowiedzUsuń